Rozmowa Chrześcijanina z Ciemnotą

Chrześcijanin:
Nuże, młodzieńcze, czemu tak się wleczesz?
Ciemnota:
Mam większą przyjemność chodzić samotnie niż w towarzystwie, chyba, że mi ono szczególnie odpowiada.
Chrześcijanin do Ufnego (ale cichutko):
Czy nie mówiłem ci, że nie zależy mu na naszym towarzystwie? Ale chodź, idąc przez to odludzie, spędzimy czas na rozmowie z nim.
Chodź, opowiedz nam jak się teraz miewasz. Jak przedstawia się teraz stosunek duszy twojej do Boga?
Ciemnota:
Myślę, że dobrze, mam bowiem wiele dobrych myśli, które mi się nasuwają i to mnie pociesza w drodze.
Chrześcijanin:
Proszę powiedzieć nam, cóż to są za myśli?
Ciemnota:
No cóż – myślę o Bogu i o Niebie.
Chrześcijanin:
Tak myślą również i demony, i dusze potępione.
Ciemnota:
Ale ja myślę o Bogu i o Niebie sercem pragnącym.
Chrześcijanin:
Podobnie myśli wielu takich, którzy się tam nigdy nie dostaną! Dusza leniwego żąda, a nic nie ma (Przy. Sal. 13, 4).
Ciemnota:
Ale ja myślę o nich i wszystko pozostawiam, aby te rzeczy osiągnąć.
Chrześcijanin:
W to wątpię, ponieważ pozostawienie wszystkiego jest rzeczą niełatwą – o wiele trudniejszą, aniżeli wielu to sobie wyobraża. Ale co cię skłania do wyciągania takiego wniosku, jakobyś wszystko porzucił dla Boga i Nieba?
Ciemnota:
Moje serce mi o tym mówi.
Chrześcijanin:
Mędrzec mówi, że ten kto ufa własnemu sercu jest głupi (Przyp. Sal. 28, 26).
Ciemnota:
Tam jest mowa o złym sercu, ale moje jest dobre.
Chrześcijanin:
A w jaki sposób możesz to udowodnić?
Ciemnota:
Pociesza mnie ono nadzieją Nieba.
Chrześcijanin:
To może się dziać dzięki jego przewrotności, serce człowieka bowiem może pocieszać go nadzieją otrzymania różnych rzeczy, nawet jeśli do tego nie ma żadnych podstaw.
Ciemnota:
Moje serce jednak zgodne jest z moim życiem, dlatego też ta nadzieja jest dobrze usadowiona.
Chrześcijanin:
A kto ci powiedział, że twoje serce i twoje życie są zgodne?
Ciemnota:
Moje serce mi to mówi.
Chrześcijanin:
To tak, jak gdybyś się mojego towarzysza pytał, czy ja jestem złodziejem. Twoje serce ci to mówi! Ale jeśli Słowo Boże nie daje w danej sprawie świadectwa, wszelkie inne świadectwa nie posiadają żadnej wartości.
Ciemnota:
Czyż nie jest dobrym serce takie, w którym znajdują się dobre myśli? I czyż nie jest dobre takie życie, które prowadzone jest według przykazań Bożych?
Chrześcijanin:
Tak jest. Takie serce, w którym znajdują się dobre myśli, jest dobrym sercem, a życie prowadzone według przykazań Bożych jest dobrym życiem – ale to jest zupełnie co innego mieć te rzeczy, a co innego tylko myśleć, że się je ma.
Ciemnota:
Proszę, powiedz mi zatem, co ty zaliczasz do dobrych myśli, i jakie życie uważasz za prowadzone według przykazań Bożych?
Chrześcijanin:
Są różnego rodzaju dobre myśli. Jedne dotyczą nas samych, drugie – Boga, jeszcze inne – Chrystusa, a inne – dalszych rzeczy.
Ciemnota:
Jakie dobre myśli dotyczą nas samych?
Chrześcijanin:
Są to myśli zgodne ze Słowem Bożym.
Ciemnota:
A kiedy myśli o nas samych są zgodne ze Słowem Bożym?
Chrześcijanin:
Wtedy, gdy osądzamy siebie samych tak samo, jak czyni to Słowo Boże. Na przykład: Słowo Boże mówi: “Nie ma sprawiedliwego, nie ma kto by czynił dobrze” (Rzym. 3, 10.12). Mówi ono również: Myśli serca człowieka są złe od młodości jego” (1 Mojż. 8, 21). Otóż, jeśli w ten sposób myślimy o sobie samych, mając poczucie prawdziwości tych słów, wtedy myśli nasze są dobre, gdyż są one zgodne ze Słowem Bożym.
Ciemnota:
Nigdy nie uwierzę, aby serce moje było aż tak złe.
Chrześcijanin:
Dlatego też, jeszcze nigdy w życiu, w twoim sercu nie powstała ani jedna dobra myśl o sobie samym! Ale pozwól, że będę ciągnął dalej. Podobnie ja Słowo osądza nasze SERCE, osądza Ono również i nasze DROGI. Więc tylko wtedy myśli, dotyczące naszego serca i dróg, są myślami dobrymi, gdy są zgodne z tym sądem, który o nich wydaje Słowo Boże.
Ciemnota:
Wyjaśnij to dokładniej.
Chrześcijanin:
Słowo Boże mówi przecież tak: "Tych, którzy idą krzywymi drogami swymi, niech zapędzi Pan wraz z tymi, którzy czynią nieprawość" (Ps. 125, 5; Rzym. 3). Słowo Boże więc mówi, że ludzie mają naturę skażoną, i że znajdują się na fałszywej drodze. A dobrej drogi od dzieciństwa nie znali nawet. Powiadam więc, że jeśli człowiek w ten sposób myśli o swoich drogach, jeśli jest świadomy tej rzeczywistości i myśli o tym ze skruszonym sercem, wówczas dopiero ma dobre myśli o swoich drogach, ponieważ myśli jego zgodne są ze Słowem Bożym.
Ciemnota:
A jakie to są dobre myśli dotyczące Boga?
Chrześcijanin:
Podobnie jak w myślach dotyczących nas samych, myśli o Bogu są dobre wtedy, gdy są zgodne ze Słowem Bożym. Znaczy to, że jeśli myślimy o Jego istocie i właściwościach tak, jak tego uczy Słowo Boże – nad czym teraz nie mogę rozwodzić się szeroko – to myślimy o Bogu właściwie. Jeśli chodzi natomiast o stosunek Boga do nas, to nasze myśli o Bogu wtedy są właściwe, jeśli zgadzamy się z tym, że On zna nas lepiej, aniżeli my samych siebie i że jest w stanie zauważyć w nas grzech i wtedy, gdy my go nie widzimy. Są one właściwe, jeśli uświadomimy sobie, że On zna nasze najtajniejsze myśli i że wszystkie najskrytsze zamiary naszego serca są zawsze jawne dla Jego oczu. Również i wtedy i nasze myśli o Bogu są właściwe, jeśli wiemy, że wszelka nasza sprawiedliwość jest czymś plugawym dla Niego i dlatego jesteśmy dlań obrzydliwością, jeśli stajemy przed Nim w jakiejkolwiek sprawiedliwości własnej, nawet jeśli ją popierają najlepsze czyny, na jakie nas stać!
Ciemnota:
Czy ty uważasz, że jestem do tego stopnia pozbawiony rozumu, aby myśleć, że Bóg nie potrafi widzieć dalej, niż ja? Albo, że przyszedłbym do Boga w mocy swoich własnych zasług?
Chrześcijanin:
Nie rozumiem, co masz na myśli.
Ciemnota:
To oczywiste - powiem krótko, ze aby być usprawiedliwiony, muszę wierzyć w Chrystusa.
Chrześcijanin:
Ale w jaki sposób możesz wierzyć w Chrystusa, jeśli nie widzisz potrzeby posiadania Go! Przecież ty nie zdajesz sobie sprawy ani z twych win - przyrodzonej natury, ani też obecnie popełnianych grzechów. Masz natomiast o sobie i o tym, co czynisz, taką opinię, z której jasno wynika, że nigdy nie widziałeś konieczności przyjęcia daru usprawiedliwienia przed Bogiem przez osobistą sprawiedliwość Chrystusa. Jakże tedy powiadasz, że wierzysz w Chrystusa?
Ciemnota:
A jednak uważam, że wierzę właściwie.
Chrześcijanin:
Więc jak ty wierzysz?
Ciemnota:
Wierzę, że Chrystus umarł za grzeszników i że zostanę usprawiedliwiony przed Bogiem od przekleństwa dzięki temu, że łaskawie przyjmuje moje posłuszeństwo wobec Jego przykazań. Albo innymi słowy, Chrystus sprawia, że wykonywanie przeze mnie obowiązków religijnych jest Jego Ojcu przyjemne - dzięki Jego zasługom. W ten sposób będę usprawiedliwiony.
Chrześcijanin:
Pozwól, że ci dam odpowiedź na twoje wyznanie wiary.
  1. Posiadasz wiarę urojoną, której Słowo Boże nigdzie nie opisuje.
  2. Posiadasz wiarę fałszywą, ponieważ odejmuje ona moc usprawiedliwieniu przez Chrystusa, a przypisuje ją twojej własnej sprawiedliwości.
  3. Taka wiara nie przyjmuje Chrystusa jako Tego, który usprawiedliwia twoją osobę, lecz przyjmuje twoje uczynki - a osobę dopiero dla wartości twych uczynków, co jest nieprawdą.
  4. Dlatego wiara ta jest złudna, że w dniu Wszechmocnego Boga narazi cię na Jego gniew. Prawdziwie usprawiedliwiająca wiara sprawia to, że dusza, która jest świadoma, dzięki przykazaniom, swego stanu wiodącego do potępienia, ucieka po ratunek i schronienie do sprawiedliwości Chrystusowej. Ta sprawiedliwość nie jest jednorazowym aktem łaski, dzięki któremu Bóg przyjmuje twoje posłuszeństwo dla twego usprawiedliwienia. Jest to natomiast przyjęcie przez Ojca Niebieskiego posłuszeństwa Swego Syna wobec przykazań, a za tym poszło w ślad to wszystko, co dla nas uczynił i co za nas wycierpiał. W przeciwnym bowiem razie, Bóg z naszych rąk zażądałby tej strasznej zapłaty. Takie to usprawiedliwienie przyjmuje prawdziwa wiara. Człowiek w ten sposób wierząc, kryje się w cieniu Jego Osoby i dzięki temu usprawiedliwieniu widziany jest przed obliczem Bożym, jako będący bez skazy i jest przez Boga przyjęty, uniewinniony i nie może być więcej potępiony.
Ciemnota:
Co! Ty chciałbyś, abyśmy zaufali temu, co Chrystus sam uczynił, bez naszego udziału? Taka zarozumiałość dałaby tylko folgę naszym pożądliwościom. Zaczęlibyśmy pozwalać sobie w naszym życiu na wszystko, czego by tylko nam się chciało! Jakież więc znaczenie ma to, czy żyjemy dobrze, czy źle, jeżeli od wszystkiego możemy zostać usprawiedliwieni przez osobistą sprawiedliwość Chrystusa z chwilą, gdy temu uwierzymy?
Chrześcijanin:
Na imię ci Ciemnota i rzeczywiście jesteś ciemny. Także to, co w tej chwili powiedziałeś, jest tego dowodem. Nie wiesz, co to jest uniewinniające usprawiedliwienie, nie wiesz też, w jaki sposób zapewnić je swojej duszy, aby uchronić ją przed strasznym gniewem Bożym. O, naprawdę jesteś nieświadomy prawdziwych skutków zbawiającej wiary w sprawiedliwość Chrystusową! Wszak wystarczy całym sercem skłonić się do Chrystusa, umiłować Jego Imię, Jego Słowo, Jego drogi i Jego lud! To całkiem co innego aniżeli ty sobie wyobrażasz!
Ufny:
Zapytaj go, czy mu się kiedy objawił Chrystus z Nieba?
Ciemnota:
Co?! To i ty jesteś człowiekiem miewającym objawienia? Jestem przekonany, że to, co wy obaj, a także wszyscy inni, wam podobni, mówią na ten temat, to po prostu wytwór chorobliwie rozgorączkowanej wyobraźni!
Chrześcijanin:
Ależ człowiecze! Chrystus jest tak całkowicie ukryty w Bogu przed cielesnym rozumowaniem, że żaden człowiek nie jest w stanie poznać Go inaczej, jak tylko dzięki objawieniu przez Ojca.
Ciemnota:
Taka jest wasza wiara, ale nie moja! Niemniej moja wiara jest niewątpliwie równie dobra jak i wasza, jakkolwiek nie mam w mojej głowie tylu urojeń, co wy.
Chrześcijanin:
Pozwól, że powiem jeszcze tylko kilka słów. Nie powinieneś mówić tak niepoważnie o tych rzeczach. Potwierdzam to bowiem z całą powagą, co też i mój towarzysz przed chwilą powiedział, że nikt nie może poznać Jezusa Chrystusa, jeśli mu to nie będzie dane przez objawienie Ojca Niebieskiego. Także i wiara przy pomocy której dusza chwyta się Chrystusa - jeśli jest prawdziwa - musi być darowana przez ogromną wielkość Jego potężnej mocy. Ale, niestety, o działaniu tej wiary, ty biedny Ciemnoto, jak widzę, zupełnie nie masz pojęcia. Obudź się zatem, uświadom sobie swoją nicość, i idź natychmiast do Pana Jezusa, a On Swoją sprawiedliwością, która jest Boża - wybawi cię z potępienia (Mat. 11, 28; Rzym. 10, 3.4).
Ciemnota:
Idziecie tak prędko, że wam nie mogę nadążyć. Idźcie więc naprzód, ja na chwilę pozostanę.
Wówczas oni powiedzieli:
O biedny Ciemnoto, czy nadal chcesz być
Tak głupi, by rad dobrych prędko się zbyć?
Lecz jeśli uparcie odrzucisz je - wiedz,
Że wkrótce złe skutki będą cię siec!
Zawczasu więc pomyśl i odrzuć twój strach,
I rady posłuchaj zawczasu, byś w łzach
Nie musiał żałować wieczności co lśni
Już szczęściem prawdziwym przez ciemność twych dni.



John Bunyan, Wędrówka Pielgrzyma, wydanie toruńskie, 1994, str. 172-179
Na początek bieżącej strony Literatura Chrześcijańska - strona główna