Dlaczego i po co powstała Społeczność Chrześcijańska

mgr Stanisław Kaczmarczyk


Rok 1905 jest uznawany za prawdziwy początek Społeczności Chrześcijańskiej. w tym roku odbyło się kilka ważnych wydarzeń, które spowodowały, że pracownicy ruchu przebudzeniowego w Kościele Ewangelickim podjęli decyzję, aby założyć Społeczność Chrześcijańską, jako niezależną organizację.

A. Dlaczego powstała Społeczność Chrześcijańska

1.  Pod koniec XIX i na początku XX wieku doszło do radykalnych zmian w społeczeństwie.

Rewolucyjne socjalistyczno-ateistyczne idee ogarnęły całą Europę. Te socjalne prądy i wpływy pojawiły się również i na Śląsku Cieszyńskim. Doszło do znacznych zmian społecznych. Ks. Kulisz bardzo uważnie obserwował tą sytuację a już w roku 1902 napisał: „Lud poczyna czytać, przed samą sienią jego domu odbywają się zgromadzenia polityczne, socyalne, w chacie na odległem ustroniu spotkasz broszury nowoczesne pewniej jak słowika” „Pytania społeczne wysuwają się na pierwsze miejsce i będą w najbliższej przyszłości na pierwszym planie.” „Mamy między socyalnymi demokratami ludzi, co byli niegdyś bardzo kościelni, a dziś są ateuszami i materyalistami. Czy można o nich powiedzieć, że odpadli od wiary? Nie! Oni prawdziwej wiary podobno nigdy nie mieli, oni się tylko łudzili, że są chrześcijanami, i to złudzenie pierzchnęło.” „Już dzisiejsze młode pokolenie, szczególnie młodzież socyalistyczna, nie może przyjść do wiary i nie może jej zostać wierną na tej samej drodze, jak wy starsi przeważnieście uwierzyli i wierzycie.” „One od samej młodości rość będą w wątpliwościach i bez kościoła. One się naśmiewców nie lękają, ale przesiadują z nimi.” „Ks. Gebhardt stwierdza, że stara pobożność i kościelność wieśniaków tamtejszych zniknęła, runęła pod natarczywym napływem nowoczesnego ducha. Może ją przywrócić jedynie przez świadome i zdecydowane nawrócenie.” (Kulisz: „O pielęgnowaniu chrześcijańskiej społeczności”).

2.  Teologiczne idee pod koniec XIX i na początku XX wieku były całkowicie pod wpływem racjonalizmu i liberalizmu.

Teologiczny racjonalizm i liberalizm był głównym powodem niewesołego stanu Kościoła Ewangelickiego. Duszpasterze, którzy studiowali na liberalnych uczelniach, byli natchnieni teologicznym liberalizmem i prowadzili ewangelicki lud do religijnego formalizmu. Sami nie uznawali Pisma Świętego jako obowiązującego autorytetu w życiu osobistym i prowadzili lud tylko do formalnej, obyczajowej pobożności. Liberalna nauka, którą przyjęli na uczelniach od profesorów teologii, była oparta na przekonaniu, że Pismo Święte nie jest księgą inspirowaną Duchem Świętym, ale jest tylko ludzkim dziełem. Słowo grzech nie istniało w słowniku liberałów. (North: Historia Kościoła, s. 241). Jeżeli nie ma grzechu, to nie jest potrzebne ani zbawienie ani zbawiciel. Racjonaliści nauczali w Kościele, że Chrystus nie jest Synem Bożym, lecz tylko zwykłym człowiekiem, jego śmierć na krzyżu nie jest ofiarą za grzechy, lecz śmiercią męczennika, który zmarł dla własnych przekonań. Biblia nie jest słowem Bożym, lecz tylko ludzkim słowem. Księża nie prowadzili ludu do czytania Biblii, ani do świadomego przyjęcia i naśladowania Chrystusa jako Zbawiciela i Pana, do nowego narodzenia z Ducha Świętego, ale prowadzili tylko do określonych wiadomości i religijnych zwyczajów. Wszakże wiara w trójjedynego Boga nikogo nie zmieniała i nikomu nie dawała duchowego życia ani pewności zbawienia. w ludziach nie królował Chrystus, ale stara, grzeszna natura. (Przyjaciel Ludu r. 1901, nr.1, s. 2).

3.  Duchowy stan Kościoła Ewangelickiego na Śląsku Cieszyńskim na przełomie XIX i XX wieku

Koniec XIX wieku był napiętnowany w Kościele Ewangelickim i w Kościele na Śląsku dwoma charakterystycznymi cechami. Na jednej stronie była to duchowa obojętność, skostniałość i martwota, a na drugiej stronie narastające pragnienie nowego życia z Ducha Świętego. Duchową obojętność było można przyrównać do nieruchomej wody w stawie. Tak jak jest oczywiste, że woda w stawie zawiera gnijące substancje, które wydzielają nieprzyjemne zapachy, tak i w duchowo obojętnym i konserwatywnym Kościele było dużo duchowego rozkładu i nieczystości. w ówczesnym Kościele Ewangelickim ten rozkład przejawiał się w niepohamowanym pijaństwie oraz w szerzeniu przesądów i okultyzmu. Pijaństwo było przyczyną moralnego, kulturalnego i społecznego upadku.

Ks. Pawel Sikora napisał: „Alkoholem rozporządzała arcyksiążęca komora cieszyńska, której nie zależało na podniesieniu poziomu moralnego społeczeństwa. Alkohol był traktowany jako wynagrodzenie za pracę. Wręcz nakłaniano ludzi do picia wódki, zmuszano ich do pijaństwa i tym doprowadzono do demoralizacji. Gospody były pełne i znajdowały się zazwyczaj w pobliżu kościoła.” (Ks. Pawel Sikora: Rola Cieszyńskiej Społeczności Chrześcijańskiej w Kościele, r. 1955, s.3)

Niejedna ewangelicka rodzina była dotknięta długotrwałym alkoholizmem. Ks. K. Suchanek opisał to słowy: „Pod koniec XIX wieku racjonalizm i liberalizm spowodował w Kościele Ewangelickim również na Śląsku Cieszyńskim religijne ochłodzenie. Przyczyniło się ono do wzrostu pijaństwa, które rozprzestrzeniło się po całym Śląsku Cieszyńskim. Wielcy księża jak Dr L. Otto, Karol Kotschy, Wilhelm Raschke, Karol Michejda i inni doprowadzili do przebudzenia ludu z ospałości duchowej i próbowali wyzwolić go z tego nałogu. Zakładano „Towarzystwa Trzeźwości”, które były w pewnym sensie początkiem przyszłej Społeczności Chrześcijańskiej.” (K. Suchanek: Osiemdziesięciolecie Sp. Chrz. Przyjaciel ludu 1985)

Mimo to, że w Kościele działały abstynenckie stowarzyszenia, które cieszyły się powodzeniem, alkohol niszczył bardzo wiele rodzin. Pijaństwo ojców powodowało wielkie komplikacje rodzinne, materialną biedę a także wpływało negatywnie na poziom moralny rodzin.

Ponieważ nie może istnieć duchowa próżnia, a Kościół Ewangelicki na Śląsku Cieszyńskim był z powodu racjonalizmu i liberalizmu duchowo pusty, weszły zamiast zaufania żywemu Bogu i jego Słowu różne przesądy i praktyki okultystyczne. Niewątpliwie ewangelicy kierowali się w codziennym życiu rozmaitymi zabobonami, horoskopami, zaklęciami i wróżbami. Niektórzy interesowali się także spirityzmem – kontaktowaniem się z duchami zmarłych. w Kalendarzach Ewangelickich były drukowane znaki zodiaku i ewangelicy głęboko wierzyli, że ich życie jest nieustannie pod wpływem tych znaków. Na przykład w Ewangelickim Kalendarzu z roku 1900 napisano, że Merkury jest panującą planetą przez cały rok, a w roku 1903 panującą planetą miał być Jowisz. Według Ewangelickich Kalendarzy to nie Bóg był istotą panującą, lecz planety. Ludzie formalnie uznawali egzystencję Boga, lecz w praktyce wierzyli siłom kosmicznym i kierowali się przesądami.

Ks. Kulisz charakteryzował duchowy stan Kościoła w owym czasie następująco: „Nasze życie kościelne wykazuje ciężkie grzechy, nasza praktyka zbacza daleko od drogi Chrystusowej. Duch Święty przy naszych pogrzebach i przy naszych chrztach, na naszych nabożeństwach i świętach, przy naszem chodzeniu do kościoła i do wieczerzy św. srodze bywa zasmucany. i smutek napełnia duszę, gdy pomyślimy, jakie osoby nieraz u nas stawiane bywają za wzór prawego ewangelika.” „Słusznie, bardzo słusznie można życiu naszemu kościelnemu zrobić ten zarzut, że wcale nie jesteśmy społecznością chrześcijan.” Do takiej niewesołej sytuacji doszło przede wszystkim z powodu księży. Ks. Kulisz pisze: „Człowiek we wielu kościołach zwykle daremnie spodziewa się kazania rozbudzającego i budującego.” (Kulisz, Czego chcemy, s. 16,17,18) „W naszem kościelnem życiu, przy naszych obrządkach kościelnych pełno jest oglądania się na osoby, pełno bałwochwalczej chęci przypodobania się ludziom, pełno względów na tego i na owego, na to i na owo. Gdzie się tak dzieje, tam traci ewangelia moc, tam obosieczny miecz Bożego słowa tępieje, tam sól zwietrzała.” (Kulisz, Czego chcemy, s.29)

Z drugiej strony można było spostrzec już pod koniec XIX wieku ogromną potrzebę innego, głębszego życia duchowego. Również w tamtym czasie wielu ludzi odczuwało głęboką tęsknotę społeczności z Bogiem i gruntowniejszego poznania Słowa Bożego. Już tutaj pojawiły się pierwsze przejawy nowego działania ożywiającego Ducha , które w pełni ogarnęły i przeniknęły Kościół Ewangelicki dopiero początkiem XX wieku.

W roku 1905, kiedy powstała Społeczność Chrześcijańska, Kościoły Ewangelickie były jeszcze z reguły pełne słuchaczy. Wszystkie dzieci chodziły na lekcje religii i były konfirmowane. Większość ewangelików miała ślub kościelny i mogła liczyć na pogrzeb odprawiony przez księdza. Przeważająca liczba księży była całkowicie zadowolona z pobożności ewangelickiego ludu. Większość ewangelików była przyzwyczajona do pobożnych zwyczajów, ale w praktyce żyła bez Boga. Ewangelicy byli duchowo martwi, byli tylko formalnymi członkami Kościoła, cechowała ich pozorna pobożność, w rzeczywistości jednak żyli bez Chrystusa. Kościół stopniowo upodabniał się do świata, organizując kościelne bale i rozmaite potańcówki.

Najważniejszą walką, którą księża wtedy prowadzili, była walka o narodowościowe uświadomienie ewangelickiego ludu. Księża o orientacji proniemieckiej usiłowali miejscowy lud germanizować. to jednak natrafiło na opór niektórych księży i nauczycieli, którzy byli przeciwko germanizacji. „Kierunek ewangelicko-polski na Śląsku Cieszyńskim zwalczał ostro szkodliwe dla sprawy polskiej hasło, jakim germanofile próbowali odstręczać od Polski ludność ewangelicką.” Hasło brzmiało: „Co Polak, to katolik; co ewangelik, to Niemiec.” (Buzek, Historia Kościoła, s. 311) Księżom zaangażowanym w walkę narodowościową nie przeszkadzało, że ludzie żyją w alkoholizmie i okultyzmie, interesowało ich wyłącznie narodowościowe zwycięstwo.

Ks. Kulisz, obdarzony proroczym punktem widzenia na ówczesne życie duchowe ewangelików, usilnie nawoływał do radykalnych zmian w życiu Kościoła. Ratunek dla Kościoła i rodziny widział w powrocie do Pisma Świętego i do życia chrześcijańskiego według nauk Jezusa Chrystusa. Uświadamiał sobie pilną potrzebę zachęcania ludzi do podejmowania świadomej decyzji życia z Chrystusem. Tym, którzy przyjęli Chrystusa jako swego Pana, chciał zapewnić duchową społeczność z tymi, którzy pragnęli głębszego poznania Bożej woli według Pisma i wyproszenia sobie siły do jej realizacji. Wiedział, że społeczność modlitewna i wspólne studium Słowa Bożego są konieczne dla duchowego rozwoju.

Dlatego postarał się o sformowanie małych społeczności chrześcijan, które realizowały słowa Chrystusa: Gdzie są dwaj albo trzej zgromadzeni w imieniu moim, tam ja jestem wśród nich.” Usilna potrzeba tworzenia tych grup wynikała z potrzeby dzielenia się z innymi wszystkim, co człowiek w swej walce wiary przeżywa.

Już w roku 1902 ks. Kulisz na walnym zgromadzeniu „Towarzystwa Ewang. Oświaty Ludowej” w swoim przemówieniu na temat: „O pielęgnowaniu chrześcijańskiej społeczności” bardzo stanowczo stwierdził, że „brak tego pielęgnowania jest uderzającym, brak ten w postępie społecznym, do jakiego nieustannie zdążamy, będzie coraz nienaturalniejszy, dotkliwszy, niebezpieczniejszy.” (Przyjaciel ludu 1902, s. 116)

W owym wykładzie wypowiedział również następujące słowa: „Liczebna wielkość naszych zborów przemienia społeczność Chrystusową na fabryki kościelne. Bez tchnienia Pańskiego, ożywiającego suche kości, niezdolne będą oprzeć się duchowi nowoczesnemu.” „Im więcej nabożeństwami naszemi owładnie fatalna nienaturalność i monotonna, przez ludzi nieraz szereg lat żadną zmianą nieożywiona jednostajność, tem mniej mogą one obudzić śpiących, zaspokoić pragnących.” „Słudzy kościoła niczego tak dotkliwie nie odczuwają, jak otchłani, która pod względem duszpasterstwa jest między nimi a zborownikami, między kazaniami a życiem w zborze. Mamy ciągle to uczucie, że każąc, podobni jesteśmy do wodzów, którzy wciąż wydawają komendy, wciąż dowodzą – a niema za nimi wojsk, spełniających ich rozkazy.” „Temu pokoleniu trzeba kazania nie o cnotach mniej lub więcej chrześcijańskich, ale stanowczego wołania: Pokutujcie!, nawróćcie się!” „Wiara i pobożność w nowoczesnym życiu będzie przeważnie owocem nie pobożnego wychowania, ale bardzo często świadomego nawrócenia się do Boga.” „Nasze zbory potrzebują odnowienia krwi. Kwestia, jak ożywić nasze nabożeństwa, nasze zbory, połączona jest po wielkiej części z kwestią o potrzebie pielęgnowania chrześcijańskiej społeczności.” „Tej społeczności Chrystusowej między dwoma albo trzema nie pielęgnujemy.” „Brak tej społeczności sprzeciwia się naturze chrystyanizmu i może się boleśnie zemścić.” „ Do pielęgnowania społeczności chrześcijańskiej brak sposobności, jeszcze większy brak taktu, również odwagi.” Na koniec swojego wykładu o budowaniu Chrześcijańskich społeczeństw, ks. Kulisz w modlitwie prosił: „Panie, Kościołowi u nas odbierz ten spokój, który ma, a nawiedź go onym zbawiennym niepokojem, którego nie zna.” (Kulisz, O pielęgnowaniu Sp.Ch.)

Wśród ewangelików zaczynał się przejawiać coraz większy głód społeczności z Bogiem i z ludźmi, co z pewnością było rezultatem Bożego działania w ludzkich sercach.

4. Narzędzia duchowego przebudzenia

„Już długo przed założeniem Społeczności chrześcijańskiej w Cieszynie odbywały się w Cieszyńskim po wsiach dobrze odwiedzane zebrania religijne, tzn. godziny biblijne, urządzane po szkołach i domach prywatnych, a prowadzone zazwyczaj przez laików. Do tych zebrań przychodzili ludzie szukający głębszego zrozumienia Pisma Świętego i pociechy w trudnym boju życia doczesnego.” (Głosy Kościelne 1930, Nr 39, s. 4)

  1. Ks. dr Jan Pindór był jednym z ludzi, poprzez których Pan Bóg darował orzeźwiający prąd Kościołowi Ewangelickiemu na Śląsku Cieszyńskim. w 1892 roku napisał do czasopisma ewangelickiego „The Christian” artykuł o sytuacji Kościoła Ewangelickiego na Śląsku. Spowodowało to, że niektóre znane osobistości zwróciły uwagę zarówno na niego jak i na Kościół Ewangelicki na Śląsku. Dr Pindór otrzymał zaproszenie do Niemiec i Anglii, z którego chętnie skorzystał. Podróżując dostrzegł, jak wielka jest różnica między nabożeństwem tradycyjnym śląskich ewangelików a żywym chrześcijaństwem, gdzie Słowo Chrystusowe kształtuje ludzkie myślenie i ma wpływ na każdy czyn i decyzję człowieka.

    W 1893 roku ks. Jan Pindór został zaproszony do Chicago, aby ewangelizować zaniedbaną Polonię. Spotkał się tam z wieloma znanymi osobistościami, jak Dr Torrey i D. L. Moody (największy ewangelista tamtych czasów). Kilka tygodni przebywał z tymi ludźmi pod jednym dachem, poznawał ich usiłowania i zdecydowanie zrobić wszystko dla zbawienia każdego człowieka od wiecznej zagłady.

    Do domu powrócił z nowym zapałem, zdecydowany angażować się jeszcze bardziej, niż dotychczas dla swego ludu. Swoje przedsięwzięcia skutecznie realizował, a Pan przyznawał się do jego pracy. Jego kazania stały się odświeżającym powiewem, a Słowo Boże odzyskało nową moc, przenikało głęboko do serc ludzkich. Ludzie zaczęli zgromadzać się po domach, aby rozważać Boże Słowo. w tych kręgach rozpoczął dr Pindór propagować idee abstynencji i prawdziwego chrześcijaństwa.

    Ks. Paweł Sikora konstatuje: „Takie stowarzyszenie trzeźwości, zwane „ Związkiem Postępu i Oświaty” założył ks. dr Pindór.” (Ks. Paweł Sikora, Rola Cieszyńskiej Społeczności Chrześcijańskiej w Kościele, r. 1955, s. 3).

    Ks. Kulisz tak napisał o stowarzyszeniach trzeźwości: „Za ich duchowego ojca powinien być uważany ks. dr Jan Pindór w Cieszynie, bo on spowodował swoją działalnością ich powstanie. to jest w tej sprawie jego zasługa. Ale oddanym będąc innym, także ważnym pracom i innym jeszcze celom nie mógł ks. dr Pindór związkom tym tego dać, czego takim związkom trzeba.” ( Kulisz, Czego chcemy, s. 3 – 4).
  2. Również nauczyciel i dyrygent Andrzej Hławiczka należy do błogosławionych narzędzi, które Pan Bóg użył dla duchowego przebudzenia ewangelików na Śląsku Cieszyńskim. Był nauczycielem muzyki, organistą i dyrygentem najpierw w Ustroniu od roku 1886, potem od 1899 roku w Cieszynie. Na początku XX wieku włączył się całym swym sercem i intelektem w prace społecznościowego ruchu przebudzeniowego. Chór kościelny, który wtedy prowadził w Cieszynie, w całości wziął udział w służbie na zebraniach ewangelizacyjnych. Był też głównym inspiratorem opracowania i wydania pierwszego śpiewnika misyjnego „Harfa Syjońska”. w pierwszych latach pracy rodzina Hławiczków oddała do dyspozycji ich całe mieszkanie, które było miejscem spotkań Społeczności Chrześcijańskiej. (T. Sikora, 95-lecie Sp. Chrz., Gazeta Ewangelicka, nr.2, luty 2001).
  3. Trzecim narzędziem Bożym był ks. Karol Kulisz. Należy do tych członków Kościoła Ewangelickiego, którzy byli w pokorze posłuszni Bogu, a Bóg używał ich jako posłuszne narzędzia w swoim dziele w Jego królestwie. Zbór w Ligotce Kameralnej, gdzie rozpoczął swoją działalność, szybko polubił nowego wikariusza, który miał bardzo wrażliwe serce na moralne i materialne ubóstwo ludu, natomiast bezkompromisowo karał każdy grzech za równo na nabożeństwach jak też na pogrzebach i godzinach biblijnych, które sam zorganizował. Ks. Kulisz zachęcał ludzi do nawrócenia do Chrystusa, do pełnego oddania się Jemu, nakłaniał do życia według przykładu, który zostawił nam Zbawiciel. Swym życiem starał się potwierdzić, że kocha Chrystusa i ludzi i pragnie Swego Mistrza szczerze naśladować.

    Bardzo ważnym impulsem dla duchowego ruchu na Śląsku Cieszyńskim była wizyta ks. Kulisza „Na rocznym zebraniu społeczności niemieckiej w Brzegu 1902 roku. Tam wypowiedział ks. Kulisz do zgromadzonych misjonarzy znamienne słowa: „Ja, ja, ihr Deutschländer, ihr sitzt da, wie der reiche Mann am vollen Tisch, und dem Lazarus vor eurer Tur fallt kein Brotsamlein ab.” (Tak, tak, wy Niemcy siedzicie jako bogacz przy pełnym stole, a temu Łazarzowi przed drzwiami nie spadnie nawet okruszyna chleba!”) Wypowiedź ta stała się sygnałem dla niemieckiej pracy misyjnej. Już na następnym zebraniu we Wrocławiu w 1903 roku powołano do życia „Mission fűr Sűd-Ost-Europa” (Misja dla Południowo-Wschodniej Europy), która w jesieni 1904 roku uruchomiła w Katowicach szkołę misyjną, przyjmującą pierwszych wychowanków.” (T. Sikora, 95-lecie Sp. Ch., Gazeta Ewangelicka, nr 2, luty 2001r.)

    Oceniając stan duchowy ówczesnego Kościoła, w aspekcie proroczej wizji jego przyszłości wypowiedział bardzo ważne słowa: „I pobożność i wiara musi przyjąć w pewnym stopniu nowoczesne kształty, jeżeli nie chce być zepchniętą z posterunku, który jej się należy. Przedmiot naszej wiary, to, w co wierzymy: Bóg, Jezus Chrystus, cała prawda zbawienia pozostają na wieki niewzruszone, ale sposób, jakim my do wiary przychodzimy i wiarę zachowywamy, zmienia się.” (Kulisz, O pielęgnowaniu. Sp. Chrz.) Dlatego w całej pełni poparł powstające koła społeczności chrześcijańskiej, tworzone przez tych, którzy pragnęli szczerze naśladować Chrystusa. Dlatego napisał: „Jeśli chodzi o mnie, mogę te społeczności jedynie pochwalić, jako schronienie dla tych, którzy w dzisiejszej strukturze Kościoła nie wiedzą, gdzie znaleźć swe miejsce.” ( Kulisz, Czego chcemy, s. 13).

5. Bezpośrednie przyczyny prowadzące do powstania Społeczności Chrześcijańskiej.

Najważniejszą i bezpośrednią przyczyną był negatywny stosunek zwierzchności kościelnej wobec ruchu przebudzeniowego i pracy ewangelizacyjnej. Szkoda, że również w Cieszynie powtórzyło się to, czego często jesteśmy świadkami w historii Kościoła.

W całej historii ludu Bożego spotykamy się z tą niewesołą rzeczywistością. Bardzo często właśnie ci, którzy mieli prowadzić ludzi do Boga, byli największą przeszkodą w ich duchowym życiu z Bogiem. Starotestamentowi kapłani mieli być duchowymi przywódcami ludu Izraelskiego. Gdy nie wypełniali swego posłannictwa, posyłał Pan Bóg proroków, aby nawoływali lud do pokuty i nawrócenia do Boga. Jednakże większość proroków była unicestwiona przez duchowych przywódców Izraela. Oni to skazali na śmierć nawet Bożego Syna. to niestety powtarza się również w Kościele chrześcijańskim. Kiedy przywódcy sprowadzili Kościół na złą drogę a Pan Bóg wysyłał prekursorów Reformacji, reformatorów, ewangelistów i pracowników ruchu przebudzeniowego, największymi przeciwnikami naprawy i duchowego przebudzenia Kościoła byli ich oficjalni przywódcy. to się również działo początkiem XX wieku i na Śląsku Cieszyńskim.

Ks. Kulisz zauważa: „Tak cały ten ruch religijny mógł się przyczynić i przyczynił się już do ożywienia życia religijnego, do obudzenia i utwierdzenia wiary i mógł naszym ewangelikom przynieść wielkie błogosławieństwo. Spostrzegł to nieprzyjaciel i zrobił swoje, aby temu przeszkodzić. Zaczęto przeciwko temu robić, zaczęto rzucać podejrzenia, zaczęto się obrażać i odgrażać.” „Ruch w Cieszynie był by zupełnie prosty i jasny i naturalny, ale zależało na tem, aby go popsuć, pokrzywić i oczernić. Więc zaczęto wołać: Pali się! Gwałt! Kościół cierpi! Jezuici się cieszą! i porwali się jedni do policyi, inni po lekarza, inni do władz kościelnych.” „Na kazalnicach gorlimy się i modlimy, a gdy Bóg chce nas odnowić, wtedy mówimy: Dobrze, dobrze, ale takeśmy sobie tego nie myśleli!” (Kulisz, Czego chcemy, s. 5-6) Jednakże tą najbardziej niewesołą rzeczywistością było, że księża wykorzystywali nawet ambonę do tego, aby publicznie atakować ludzi, którzy pragnęli osobistej społeczności z Bogiem. „Choć niejeden pastor w duchownem zaślepieniu wszystko czyni, aby tym ludziom nabożeństwa w kościele i cały urząd kościelny przemienić na źródło boleści, to jeszcze nigdzie z nich żaden nie wystąpił z swojego kościoła i płacą na swój kościół i modlą się zań goręcej, niż wszyscy inni i modlą się też i za tych pastorów, którzy dokuczają.” (Kulisz, Czego chcemy, s.7)

Ruchu przebudzeniowego na Śląsku Cieszyńskim „się przeląkł (tego) ówczesny superintendent, śp. ks. dr. Haase, który wrócił właśnie z urlopu, zabronił ks. Kuliszowi wszelkiej współpracy w religijnym ruchu w Cieszynie i okolicy, wpłynął również na ks. dr Pindóra tak, że ten odtąd paraliżował ruch jak mógł i jak umiał. Zapał u zgromadzających się był jednak tak wielki, że nawet kazania, wygłaszane w kościele cieszyńskim przeciw tym objawom życia religijnego, nie odnosiły skutku.” (Głosy Kościelne, r.1930, Nr 39, s.4)

Ks. Paweł Sikora powiedział: „Superintendent Haase chciał duchowe przebudzenie zgnieść w zarodku. Co go do tego skłoniło? Wyłącznie jego nacjonalizm? Ciężko przeniknąć do duszy człowieka.” (Ks. P. Sikora, Rola Cieszyńskiej Społeczności Chrześcijańskiej w Kościele, r. 1955, s. 3)

Wbrew ostrym zakazom różnych przedstawicieli Kościoła, ks. Kulisz nie tylko nie zrezygnował ze współpracy z tym ruchem, ale tym bardziej pomagał w jego rozwoju.

Na obronę swych poglądów napisał w 1905 r. znamienne i ciągle aktualne dzieło „Czego chcemy”, w którym broni powstającej Społeczności Chrześcijańskiej.

Napisał wtedy bardzo znamienne słowa: „Kościół Chrystusów zniesie każdy ucisk i prześladowanie i wyjdzie mu to ku błogosławieństwu, ale niechybną zgubą kościoła jest, gdy sam zacznie panować, dokuczać i prześladować. Jeżeli kościół rozpocznie jakieś inkwizycye przeciwko komubądź, to już z miejsca swojego wypadł.” Potem z pewną ironią i zasmuceniem dodaje pod adresem władz Kościoła: „Kościół niestety musi spokojnie znieść, gdy „nabożni” tłumnie rozsypują się po karczmach – i gdy kościół Boży przez niejeden inny grzech bywa każony. Nie mielibyśmy też znieść, jeżeli gdzie jakie samorosłe zebranie religijne powstanie?” „Często urząd kościelny od samego początku jakoś niechętnie, podejrzliwie, zazdrośnie patrzy na ten ruch religijny. to już jest zwykle niechybnym znakiem, że urząd kościelny duchownemu rozbudzeniu w gruncie rzeczy jest nieprzyjazny i innego ducha.” (Kulisz, Czego chcemy, s. 24, 25, 26)

Drugą przyczyną, która doprowadziła do powstania Społeczności Chrześcijańskiej było odrzucenie prośby przez stowarzyszenie „Związek Postępu i Oświaty”.

Zwierzchnicy ruchu przebudzeniowego poprosili stowarzyszenie „Związek Postępu i Oświaty”, żeby wszelkie działania ewangelizacyjne i szkoleniowe organizowało i realizowało w ramach swej działalności. Jednakże stowarzyszenie kategorycznie tę propozycję odrzuciło. Owo odrzucenie było bezpośrednią przyczyną powstania stowarzyszenia Społeczności Chrześcijańskiej jako samodzielnej, prawnej jednostki. „Zakładanie nowego stowarzyszenia wcale nie byłoby konieczne, gdyby „Związek Postępu i Oświaty” nie był kategorycznie oświadczył, że z jego ramienia zebrania ewangelizacyjne odbywać się nie mogą.” (Głosy Kościelne, r. 1930, Nr 39, s. 5)

Następnie ks. Kulisz w bardzo krótkim czasie opracował statut, który jednakże został zatwierdzony przez krajowy rząd w Opawie dopiero 21 listopada 1906 roku. Stowarzyszenie „Społeczność Chrześcijańska” zaczęło prawnie funkcjonować z czystej konieczności.

Odrzucenie ewangelizacyjnego działania przez „Związek Postępu i Oświaty” okazało się dla tego stowarzyszenia zgubnym. Przewodniczący stowarzyszenia Franciszek Tyrlik i sekretarz Andrzej Cymorek zrezygnowali ze swych stanowisk i całe stowarzyszenie zaczęło powoli słabnąć, obumierać aż całkowicie zaniknęło.

Podjęcie decyzji dotyczącej powstania Społeczności Chrześcijańskiej jako samodzielnej organizacji spowodowały wiec bezpośrednio następujące okoliczności: negatywne stanowisko zwierzchników Kościoła wobec ruchu przebudzeniowego w Kościele, jak również odmowa stowarzyszenia „Związek Postępu i Oświaty”, aby włączyć pracę ewangelizacyjną i szkoleniową do swej działalności.

Zwierzchnicy zboru cieszyńskiego byli negatywnie nastawieni wobec Społeczności Chrześcijańskiej również w kolejnych latach.

Największy problem ze zorganizowaniem odpowiedniego pomieszczenia na spotkania miała Społeczność Chrześcijańska właśnie w Cieszynie. Przez pewien czas członkowie stowarzyszenia spotykali się w domach prywatnych. Później czynili starania, aby wynająć salę w starej, ewangelickiej szkole, później w domu zborowym, w którym wcześniej była gospoda. Zaproponowany czynsz był jednak celowo zawyżony do tego stopnia, że stowarzyszenia nie było stać na jego opłacanie. Andrzej Cymorek, sekretarz Społeczności Chrześcijańskiej w swoim sprawozdaniu z okazji 25 rocznicy istnienia SCh wspomina ze smutkiem, że „Na Wyższej Bramie nie ma miejsca dla Społeczności Chrześcijańskiej.”

B. Po co powstała Społeczność Chrześcijańska?

Duchowy program Społeczności Chrześcijańskiej był opisany bardzo skrótowo już w statucie: „Celem Społeczności Chrześcijańskiej jest krzewienie i pielęgnowanie życia biblijnego wśród członków tego stowarzyszenia i społeczności w duchu Chrystusowym według słów Pisma Świętego: Jeżeli w światłości chodzimy jako On jest w światłości, społeczność mamy między sobą (1.Jana 1,7).” „Nie chodzi o założenie jakiejś nowej religijnej organizacji, ale o pogłębienie życia wśród ewangelików augsburskiego wyznania.” Ówczesnym celem działalności SCh było szerzenie i pielęgnowanie życia religijnego według zasad nauki Chrystusa. Przejawiało się to następująco:

1. Realizacja duchowej społeczności.

Dokonywało się to poprzez godziny biblijne i modlitewne, które odbywały się w salach i po domach, gdzie można było porozmawiać, podzielić się swymi poglądami, pobudzić duchowo i odpowiednio ukierunkować. Na zarzuty, że w takich warunkach powstają sekty, ks. Kulisz odpowiedział: „Sekciarstwa na żaden wypadek nie będzie żadnego, bo tu nie chodzi o jakąś inną naukę, o jakieś nowe wyznanie, ale tu chodzi o to, aby się i w naszym kościele na Śląsku urzeczywistniła chrześcijańska społeczność, aby i u nas niejedna biblijna prawda, o którejśmy dotąd tylko słyszeli, przeszła w rzeczywistość, w życie.” „Trzebaby się nam już przekonać, że przez jednostajny zwykły sposób naszych nabożeństw nie podołamy już dziś naszemu zadaniu. Trzeba nam koniecznie budować królestwo Boże nie tylko w talarze i z urzędu, ale w duchu i w prawdzie tj. na rozmaity sposób i bez ustanku.” (Kulisz, Czego chcemy, s.26 a 29)

2. Prowadzenie ludu do ufnego, osobistego życia z Chrystusem.

Tylko w ufnym, osobistym życiu z Chrystusem chrześcijanin może uzyskać moc w przezwyciężaniu starej natury i realizacji Bożej woli. To, co chrześcijanin czyta i słyszy poprzez zwiastowanie, ma być wypełnione w praktycznym życiu. Jak to realizować wyjaśnił ks. Kulisz następująco: „Jeżeli ewangelię głosimy a następnie po nabożeństwie z nikim o stanie jego duszy nie mamy sposobności rozmawiać, nikogo za rękę uchwycić i do Zbawiciela istotnie doprowadzić, to nasze najlepsze wysiłki na kazaniach nie przyniosą pożądanego skutku, wtedy młócimy zboże, a nie zbieramy ziarna wymłóconego.” (Kulisz, Czego chcemy, s.30)

Ks. Pawel Sikora zwrócił uwagę na brak spowiedzi osobistej w Kościele Ewangelickim i na realizację prawdziwej spowiedzi w praktycznej działalności Społeczności Chrześcijańskiej: „Gdy po ewangelizacji lub spotkaniu domowym ludzie ufnie zwierzali się sobie nawzajem, aby zrzucić swe brzemię, gdy we wspólnej modlitwie oddawali swe życie Panu, była to ta najwspanialsza spowiedź uszna, z całą pewnością w duchu Chrystusowej miłości braterskiej… Szewskie krzesło pierwszego przewodniczącego SCh, brata Tyrlika było prawdziwie spowiednim miejscem, na którym wiele dusz odnalazło pokój w swym Zbawicielu… Doświadczeni członkowie stowarzyszenia mogliby pomagać pastorom i uzupełniać pracę w Kościele poprzez tą szczególną opiekę duszpasterską i odwiedziny w rodzinach.” (Ks. P. Sikora, Rola Cieszyńskiej Społeczności Chrześcijańskiej w Kościele, r. 1955, s. 7)

Na zakończenie swej rozprawy ks. Kulisz zadał pytanie: „Czego chcemy? – Pragniemy, żeby Jezus Chrystus, Pan kościoła i nas mógł nawiedzić szczerem, prawem, zdrowem rozbudzeniem duchownem, bo tego potrzeba i czas jest po temu. Tęsknimy do zdrowej i prawdziwej społeczności, towarzyskości w Duchu Chrystusowym. Wierzymy, że przez to możemy być błogosławieństwem dla kościoła.” (Kulisz, Czego chcemy, s. 27)

„Przez ewangelizacyjne, misyjne zgromadzenia daje Bóg obecnie nowe kosztowne sposobności. Zgromadzenia te wywołały głębokie poruszenie religijne i niejeden właśnie przez nie znalazł, czego już dawno szukał” (Kulisz, Czego chcemy, s. 28)

Niektórych ludzi w Kościele drażniło słowo „nawrócenie”, które było stosowane w ewangelizacyjnym zwiastowaniu. Ks. Paweł Sikora tak na ten temat napisał: „Społeczność przykładała wielką wagę do tej kwestii. Zmierzała i nadal zmierza do tego, aby każdy ewangelik i chrześcijanin znalazł i osiągnął to, co Marcina Lutra postawiło na nogi i uczyniło reformatorem: osobistą pewność zbawienia, odpuszczenie grzechów i Boża łaska, osobiste powierzenie się Chrystusowi, aby każdy był Jego własnością, żył w Jego królestwie i Jemu służył. Czyż objaśnienie drugiego artykułu Katechizmu Lutra nie podkreśla bardzo dokładnie właśnie nawrócenia? Jak to możliwe, że ten fakt stał się dla ewangelickiego ludu tak obcy i zupełnie nowy? Przysłużył się do tego niewątpliwie racjonalizm, według którego Chrystus był jedynie nauczycielem cnoty, ale nie Zbawicielem. Racjonalizm bowiem nie dostrzegał i nie uznawał zepsucia moralnego człowieka, a tym samym potrzeby zbawienia. z tej potrzeby nawrócenia zrodziła się potrzeba ewangelizacji, wezwania do nawrócenia i oczywiście potrzeba pogłębiania życia duchowego i znajomości Pisma Świętego.” (Ks. P. Sikora, Rola Cieszyńskiej Społeczności Chrześcijańskiej w Kościele, r. 1955, s. 10)

3. Zapewnienie prawidłowego biblijnego kształcenia i poznawania prawd duchowych niezbędnych dla normalnego życia chrześcijanina.

Owe biblijne kształcenie było zadaniem księży. Ks. Kulisz napisał dla swych kolegów ten apel: „Nauczyć się możemy, jak w szczerości i prostocie kazać trzeba tylko Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego, zmartwychwstałego, uwolnienie od grzechu i żywot wieczny, któreśmy przez niego zyskali. Jeżeli ewangelię tę głosić będziemy w mocy Bożej, wtedy obejdzie się doskonale o wszystkie inne zaprawki i dodatki. Boża moc, jaka jest w ewangelii, jest spokojna i potężna, nasza własna gorliwość zaś jest pusta i bezskuteczna.” (Kulisz, Czego chcemy, s.29) to było poselstwem wszystkich godzin biblijnych. „Regularne godziny biblijne odbywające się w Cieszynie i na wsiach służyły wprowadzeniu do Pisma Świętego. Społeczność organizowała kursy dla prowadzących godziny biblijne.” „Pogłębianie życia religijnego było celem konferencji wielkanocnych, na których usługiwali lokalni wierzący. Dla przykładu przedstawimy niektóre tematy: „Moc krwi Chrystusa”, „Ewangelia Chrystusowa w XX wieku”, „ Co uczynił Bóg dla naszego zbawienia, a co musimy uczynić my”, „ Co to jest prawdziwe chrześcijaństwo”, „Wykupuj czas”, „Droga zbawienia”, „ Boże działanie w nas i nasza działalność dla Boga”, „Moja odpowiedzialność za mą duszę”, „Moc Chrystusowego zmartwychwstania”, „Przyjście Chrystusa” i inne. Zagadnienie powtórnego przyjścia Chrystusa było w hierarchii ważności drugim tematem po zagadnieniu nawrócenia.” (Ks. P. Sikora, Rola Cieszyńskiej Społeczności Chrześcijańskiej w Kościele, r. 1955, s. 10)

4. Realizacja szkoły modlitwy

dla ludzi, którzy  chcieli się uczyć i nauczyć rozmawiać z Bogiem własnymi słowami. „Społeczność kształciła wierzących w modlitwach. Modlitwy są nerwem życia duchowego jednostki i zboru. Każde nabożeństwo rozpoczyna się i kończy modlitwą. Modlitwami są śpiewane pieśni. w każdym ewangelickim domu znajduje się modlitewnik. Czy jednak społeczności ewangelickie potrafią się modlić? Modlitwa była przecież żywotną mocą naszego reformatora … Zmówić „ Ojcze nasz”, „Wyznanie wiary” i „Dekalog”, to jeszcze ludzie potrafią. Gdy jednak trzeba zawołać do Boga na kolanach własnymi słowami, okazuje się, że słowa nie wychodzą z ust i jesteśmy bezradni … Nauczyć się modlić jest chyba trudniej, niż nauczyć się czytać i pisać. Społeczność spełniała i spełnia to zadanie – chce być szkołą modlitwy. Czy Kościołowi wyjdzie na dobre zamknięcie tej szkoły?” Tak napisał ksiądz Paweł Sikora w 1955 r. (Ks. P. Sikora, Rola Cieszyńskiej Społeczności Chrześcijańskiej w Kościele, r. 1955, s. 11)

Natomiast ksiądz Kulisz dawno przedtem napisał: „Wielka siła modlitw, ciche skupienie myśli, kształtowanie mocnych i wiernych charakterów – to jest praca dla chrześcijańskich grup i społeczności, które mam na myśli i które nie mogą być niczym innym zastąpione.” (Kulisz, O pielęgnowaniu SCh)

5. Realizacja powszechnego kapłaństwa w praktycznym życiu.

Powszechne kapłaństwo jest zgodne z nauką apostolską w NT. Kościół rzymski powszechne kapłaństwo zlikwidował, gdyż wytworzył stan kapłański, jako szczególną elitę. Reformacja wróciła do powszechnego kapłaństwa. w rezultacie prześladowania i skostnienia Kościoła Ewangelickiego nie zostało jednak nauczanie o powszechnym kapłaństwie wprowadzone w praktykę. Dopiero pietyzm i ruchy przebudzeniowe rozpoczęły realizować powszechne kapłaństwo. Społeczność Chrześcijańska od początku czyniła starania, by każdy wierzący miał możliwość służenia według swych talentów. Dlatego do służby Bogu włączono różne rodzaje sztuki.

W swej deklaracji „Czego chcemy” ks. Kulisz opisał to następująco: „Trzeba koniecznie, aby Królestwo Boże budowane było i przez ochotników, w stowarzyszeniach, przez godziny biblijne i wspólne modlitwy.” (Kulisz, Czego chcemy, s.29)

Z okazji 50 – tej rocznicy Społeczności Chrześcijańskiej, 1 listopada 1955 ks. bp Karol Kotula powiedział w swym kazaniu wygłoszonym w Cieszynie, że Społeczność Chrześcijańska ma wielkie znaczenie i z tego względu, że zaczęła w praktyce stosować w Kościele luterską zasadę powszechnego kapłaństwa. Wprowadzenie „laików” do praktycznej służby w Kościele uważa bp Kotula za jedno z najważniejszych osiągnięć „Społeczności Chrześcijańskiej” dla Kościoła. ( Strażnica 1956, nr 2). Realizowanie powszechnego kapłaństwa w codziennym życiu wierzących jest stałym posłaniem SCh.

Ks. Paweł Sikora uzasadnia powszechne kapłaństwo i pracę laików w Kościele następująco: „Teolog może słuchać z wielkim błogosławieństwem prostych i szczerych słów laika, który nie jest obciążony teologicznym balastem, ani związany ciągłym przemawianiem z racji urzędu. Laik o wiele lepiej zna ludzi, wśród których ciągle żyje, niż kaznodzieja z ambony lub z rozmowy, w czasie której ludzie zazwyczaj przyjmują szczególną, pobożną pozę. Niejeden myśli: Kaznodzieja musi mówić, bo został do tego przeznaczony i z tego żyje. Gdy jednak zwyczajny robotnik lub rzemieślnik, czy urzędnik powie to samo, wtedy z pewnością niejeden się nad tym zastanowi.” (Ks. P. Sikora, Rola Cieszyńskiej Społeczności Chrześcijańskiej w Kościele, r. 1955, s. 8)

W dziedzinie realizacji powszechnego kapłaństwa trzeba również wspomnieć o pracy z dziećmi. „Kiedyś lekcje religii odbywały się w szkołach i nauczyciele w szkołach ewangelickich spełnili wielką służbę dla Kościoła i ludu. Jednak nawet w pierwszych stuleciach Kościoła, ani w średniowieczu, czy w okresie Reformacji nie znano nabożeństw dla dzieci… Pieśni kościelne nie były tworzone dla dzieci. Nabożeństwa dla dzieci rozpoczęto organizować w innych krajach ewangelickich dopiero końcem minionego i początkiem XX wieku. U nas takie nabożeństwa wprowadziła Społeczność Chrześcijańska. Praca ta prowadzona była w skromnych warunkach. Małe grupki dzieci gromadzono, by zwiastować im Słowo Boże. Współpracownicy ukończyli kursy, dzieci uczono nowych pieśni. Stopniowo ta praca zaczęła się rozwijać. w Cieszynie szkółki odbywały się w sali zborowej. Tą pracę prowadziła wspólnie z księdzem Kubaczką bardzo zręczna i zdolna pani profesor Olga Stonawska… Czy moglibyśmy się dziś obejść bez nabożeństw dla dzieci? Ochoczymi pomocnikami w tej pracy, bez których się dzisiaj Kościół nie obejdzie są właśnie ludzie ożywieni duchem SCh.” (Ks. P. Sikora, Rola Cieszyńskiej Społeczności Chrześcijańskiej w Kościele, r. 1955, s. 12)

6. Wypełnianie Chrystusowego zadania misyjnego

w Kościele, w narodzie, również w świecie. Członkowie Społeczności Chrześcijańskiej zdawali sobie sprawę od początku, od chwili, gdy przeżyli dotyk Bożym Słowem i przemianę swego życia, że nie mogą Ewangelii zatrzymać tylko dla siebie. Byli pobudzeni przez Ducha Świętego, aby pójść zwiastować Ewangelię swym sąsiadom i wszystkim, którzy dotąd żyli bez Boga. Dlatego organizowano godziny biblijne w wielu wsiach w całym regionie i wszystkim z radością składano świadectwo, jak Chrystusowa Ewangelia odmieniła ich życie. w swym sumieniu wyraźnie odczuwali, że ich również dotyczy nakaz Chrystusowy: „Idąc na cały świat, głoście ewangelię wszystkiemu stworzeniu” Mar. 16,15.

Niektórzy księża obawiali się, że SCh doprowadzi do wystąpienia swych członków z Kościoła. Ks. Kulisz na te obawy odpowiedział słowy: „Wystąpienie z kościoła nikomu i na myśl nie przyszło. Taka pogłoska mogła wyjść nie z tych zebrań, nie z tych gromadek, ale tylko od ich wrogów. Nieprzyjaciele potrzebują tego krzyku, aby przecież mieć w ręku jaki kij, którymby ludzi nastraszyć mogli.” „Dzieci Boże mają dziś coś lepszego do roboty, niż kościół opuszczać.” „Wiemy, że jest w kościele naszym błogosławieństwo i jesteśmy przekonani, że gdyby tylko dopuszczono, Bóg mógłby w tym kościele dokonać wielkiego przebudzenia. Pragniemy tylko w swojej części i według swojej znajomości ożywiać kościół Boży, choćby nam za to nikt nie dziękował. O wystąpieniu z kościoła mówić mogą tylko nieprzyjaciele kościoła, ale wśród nas nie ma nieprzyjaciół, lecz są najlepsi przyjaciele …” „Każdy żywszy ruch religijny, każde ożywcze tchnienie nie jest przecież klęską dla kościoła, ale łaską od Boga, nie hańbą, ale zaszczytem.” (Kulisz, Czego chcemy, s. 22,23)

Zakończenie

Dzisiaj, gdy upłynęło sto lat, jest oczywiste, jak wielkim błogosławieństwem była i jest praca misyjna Społeczności Chrześcijańskiej dla całego Kościoła Ewangelickiego na Śląsku Cieszyńskim i okolicy. Dzisiaj uczęszczają do naszych kościołów w dużej mierze tylko ci, którzy zostali w jakiś sposób ogarnięci służbą ewangelizacyjną i misyjną Społeczności Chrześcijańskiej. Gdyby Pan Bóg nie darował przed stu laty Kościołowi Ewangelickiemu na Śląsku Cieszyńskim duchowego przebudzenia i na przestrzeni tych stu lat wielu pracowników, którzy rozpoczęte dzieło kontynuowali, mielibyśmy dzisiaj już tylko puste kościoły. Owoce pracy misyjnej Społeczności Chrześcijańskiej są bardzo obfite.

Pionierzy ruchu przebudzeniowego i pracownicy misyjni zapoczątkowali w Kościele Ewangelickim na Śląsku Cieszyńskim zgromadzenia ewangelizacyjne, godziny biblijne ze służbą świadectw pracowników misyjnych, z głośnymi modlitwami obecnych wierzących, czytanie Biblii i modlitwy w rodzinach, chóry, zespoły muzyczne instrumentów dętych, mandolin, gitar i innych instrumentów, pracę z dziećmi na szkółkach niedzielnych, pracę z młodzieżą, wśród niewiast i służbę diakonii chrześcijańskiej. to wszystko istnieje dzisiaj w Kościele jako owoc pracy misyjnej i jako dary Ducha Świętego, pomagające w szczerym naśladowaniu Jezusa Chrystusa. Rzym. 12, 1 – 2, Efez. 4, 11 – 13. Za to wszystko niech będą Panu Kościoła, Jezusowi Chrystusowi najserdeczniejsze dzięki, cześć i chwała.

W dzisiejszych czasach wielkich zmian społecznych po wejściu do Unii Europejskiej, w społeczeństwie, które jest w większości ateistyczne i traci zaufanie wobec instytucji kościelnych, jest praca Społeczności Chrześcijańskiej ponownie pilnie potrzebna z następujących trzech zasadniczych powodów:

Chcę zakończyć prośbą do Pana: Drogi Panie Jezu Chryste, który błogosławiłeś obficie minione sto lat Twego dzieła misyjnego w naszym regionie, pobłogosław w Swej łasce jeszcze hojniej to przyszłe stulecie, niechaj tu z każdym dniem przybywa ludzi, którzy Cię miłują nade wszystko i dla Ciebie żyją i pracują. Wysyłaj także misjonarzy z naszego kraju do świata pogańskiego, byśmy mogli wziąć udział w wypełnianiu Twego planu zbawienia narodów. Amen.




Na początek bieżącej strony Literatura Chrześcijańska - strona główna