Chlubimy się z ucisków, wiedząc, iż ucisk cierpliwość sprawuje,
a cierpliwość doświadczenie, a doświadczenie nadzieję,
a nadzieja nie pohańbia.
List do Rzym. 5.3-5



I. Początek i rozwój reformacji na Śląsku.


Wstęp.

Śląsk należał do Polski. Za czasów króla Bolesława Chrobrego zakrzewiło się chrześcijaństwo na nim w zupełności. (Około 1000 roku.) W pierwszej połowie dwunastego wieku (1138) Śląsk stał się osobną dzielnicą Polski, rozpadł się z czasem na kilka mniejszych Księstw, z których Księstwo Cieszyńskie powstało w 1290 roku. Przez oderwanie od pnia polskiego Śląsk wystawiony był więcej na wpływy zachodnie, zwłaszcza niemieckie; niemczył się, lgnął do Niemiec, a w 1335 r. uznany nawet został jako własność korony czeskiej, spoczywającej w rękach niemieckich. Wobec tego co prawda ruchy religijne, powstające na zachodzie, miały łatwiejszy przystęp do ziemi śląskiej.

Husyci wprawdzie wpływu na nią nie wywarli. Wojska husyckie stanęły w jego granicach, może tu i tam znalazło się nawet kilku zwolenników, ale istnienia zborów husyckich na Śląsku potwierdzić nie można.

Zupełnie inaczej odniósł się Śląsk sto lat później do ruchu reformacyjnego, który zrodził się w Wittemberdze.

Ruch reformatorski wittemberski był ruchem religijnym. Marcin Luter szukał spokoju dla duszy, pragnął odnowienia kościoła na gruncie ewangelii, w Chrystusie, który jest kamieniem węgielnym a zarazem głową kościoła jedyną. Szukano już przednim odnowienia, na soborach kościelnych czyniono kroki ku poprawie, ale bez skutku. Luter, mąż stopą na ziemi stojący, a skronią sięgający w niebo odnalazł źródło ożywcze. A ewangelia pism, przez niego głoszona, prędko zdobywała sobie serca spragnione.

Szedł ten ruch prędkimi falami, od kolebki w Wittemberdze na zachód i północ i na wschód i południe. Francja i Anglia, kraje Skandynawskie, Polska i Austria otworzyły mu wrota szeroko, albo furtką, choć ciasną, wpuścić go musiały. Kupcy, młodzież kształcąca się przynosiła do domów pierwsze wieści, księgarze dostarczyli książek potwierdzających nowiny ewangeliczne, a Duch sam poświadczał, że są to nowiny dobre.

Ewangelia poza Księstwem Cieszyńskim.

Na Śląsku ewangelia znalazła wczesne i chętne przyjęcie. Obywatelstwo miast przyznało się do ewangelii, we Frysztacie (na dzisiejszym Śląsku pruskim) w r. 1523, w Jeleniej Górze (Hirschberg) w r. 1524, w Jaworzu (Jauer) 1525, w Strzygowie (Striegau) 1527, w Świdnicy (Schweidnitz) 1530. Za miastami poszła wieś. Księstwa legnickie, woławskie (Wohlau), brzeskie (Brzeg) w 1556 roku liczyły razem 265 parafii ewangelickich, katolickich 40. Kościół ewangelicki rozszerzył się na południową część, na Górny Śląsk. W hrabstwie kłodzkim (Glatz) Jana z Bernsteinu ewangelia zwycięża. W Księstwach Opolskim i Raciborskim, będących własnością książąt katolickich, liczono wówczas kościołów ewangelickich 74, w Karniowskim 40, w Opawskim 68, nawet w Nyskim, należącym do biskupów wrocławskich, a obejmującym dzisiejsze starostwo frywałdzkie na austr. Śląsku zachodnim, było ich 21. A tuż nad granicami dzisiejszego Księstwa Cieszyńskiego, w Pszczynie i okolicy, stanowiącej wolną własność panów z Promnicy znalazło się ich 35.

Pod koniec wieku 16. cały Śląsk posiadał już przeszło 1500 kościołów ewangelickich, katolickich pozostała zaledwie czwarta część, najwyżej 400 parafii, które zawisły od władzy kościelnej albo klasztornej.

Jakżeż to możliwe, że kościół ewangelicki mógł dla siebie pozyskać cały zgoła kraj? Czy zabrakło stróżów kościoła katolickiego? albo czy bronić go nie chcieli? Toć jeżeliby sprawa tak dalej rozwijać się miała, ewangelia musiałaby ogarnąć cały Śląsk, od Legnicy aż po Cieszyn, a dzieci Rzymu zniknęłyby. Wszak i o Śląsku można by powiedzieć to, co pióro katolickie napisało o stanie kościelnym całej ówczesnej Austrii: "Wszystkie klasztory opustoszały, zakonnicy tworzą pośmiewisko dla ludu. Teraz w ogóle nikt nie chce stać się mnichem, ani nawet duchownym, gdyż ludziom uczonym kapłaństwo jest postrachem. Król nie może znaleźć odpowiedniego, któryby chciał objąć parafie., dla Wiednia nie, cóż dopiero na wsi. Nawet kaznodzieje, którzy nie przyznają się wyraźnie do protestantyzmu, uchodzą jezuicie za podejrzanych; na kazalnicy słyszy ich mówiących zawsze o wierze tylko i o zasłudze Chrystusowej. To też każdy czyta książki protestanckie; a arcykacerz Melanchton ze swoimi opanowuje szkołę."

Jakżeż kościół ewangelicki mógł dojść do takiej przewagi?


Sprzyjające okoliczności.

Na Śląsku sprzyjała przede wszystkim ta okoliczność, że cały szereg biskupów wrocławskich dla sprawy ewangelickiej zachowywał przychylność; nie ujmowali się wprawdzie za ewangelikami, ale też do pewnego czasu nie występowali wrogo przeciwko nim. Przychylnymi dla ewangelii pozostawali także książęta piastowscy; nie myśleli bynajmniej o tym, by prześladować nowo tworzący się kościół.

Wszakże już nie we wszystkich księstwach śląskich panowali Piastowie. W Świdnicy, Jaworzu, Wrocławiu, Głogowie wymarli, a księstwa ich stały się bezpośrednią własnością korony czeskiej i Habsburgów. A ci jakie stanowisko zajmowali wobec ewangelików?

Ferdynand I., brat cesarza Karola V., pan dziedzicznych krajów Habsburskich, król Czech (z Morawami) i Węgier (1526-1563) i cesarz niemiecki, był wrogiem reformacji. Prośby stanów ewangelickich w Austrii środkowej o wolność wyznania i nabożeństwa odrzucał bezwzględnie. Gorliwi i wytrwali ewangelicy opłacali swą wierność śmiercią na stosie ogniowym. Jezuici, upatrujący cel swego istnienia w wytępieniu protestantów, znaleźli w Austrii, na dworze królewskim gorliwe wsparcie. Po wojnie szmalkaldzkiej, kiedy ewangeliccy księcia niemieccy w bitwie pod Muhlbergiem w 1547 r. pobici zostali, król zemścił się na ewangelikach czeskich, już to skazując ich na śmierć, już to pozbawiając ich dóbr, lub wypędzając z granic państwa. Na Śląsku jego postępowanie nie mogło być inne. W 1528 r. wydał ostry edykt przeciwko ewangelikom. Każdą zmianę nabożeństwa rzymskiego polecił ukarać, każdy dom, w którym odbywały się tajne zgromadzenia, kazał "na wieczną pamiątkę" zniszczyć. Polityczne względy przeszkodziły wypełnieniu tego edyktu.

Gdyby bez przerwy ręka taka była ciężyła nad krajami korony czeskiej, to i na Śląsku może nigdy nie byłaby reformacja zakwitła, ale ot po Ferdynandzie L, tak groźnym dla ewangelii, na tronie królestwa czeskiego i cesarstwa niemieckiego zasiadł syn jego Maksymilian II. (1564-1576), a pod nim ewangelicy, poddani jego, odżyli i skrzepili się. Toć to Maksymilian II. sam starał się o to, by ewangelików w krajach odziedziczonych habsburskich zorganizować, uporządkować ich nabożeństwa; słynnego teologa zagranicznego powołał do Austrii, by pracował dla kościoła ewangelickiego. Aczkolwiek Jezuici już w Austrii pracowali, aczkolwiek po wojnie szmalkaldzkiej i po pokoju zawartym w Augsburgu (1555) każdy panujący mógł rozporządzać wyznaniem poddanych, i tych, którzy nie byli jego współwyznawcami, mógł wytępić, Maksymilian II. ewangelików nie prześladował, owszem pomagał im, bo im sprzyjał. Takich monarchów Austria miała dotąd trzech tylko, Maksymiliana II., Józefa II. i ma Franciszka Józefa I.




W księstwie cieszyńskim.

Rozglądnęliśmy się dokoła, wiemy, jakie były okoliczności sprzyjające ewangelii na tronie biskupim, n Piastów, i na tronie królewskim, poznaliśmy szybki rozwój kościoła ewangelickiego na Śląsku dziś pruskim i opawskim, teraz już pytasz się: Jakżeż było na Śląsku Cieszyńskim? Czy tam ten sam rozkwitł Czy i tam skorzystała ewangelia z pierwszej chwili pomyślnej i podbiła sobie serca, miasta i wsi?

Jak tam było na tym dawnym Śląsku Cieszyńskim? Jaki początek ewangelii u pradziadów przed wiekami ?

Jeszcze to działo się za Piastów, rządzących z zamku cieszyńskiego. Jeszcze nam spotkać wypada Wacława II. Adama (1528-1579), za którego małoletniości rządy prowadziła do roku 1845 matka jego Anna i jej drugi mąż Jan z Pernsteinu, i spotkać nam trzeba syna, Adama Wacława (1579-1617), w miejscu którego znów aż do 1595 roku księstwem zarządzała matka jego Katarzyna Sydonia, koło ewangelików wielce zasłużona, a w końcu spotkamy Fryderyka Wilhelma (1617-1625), ostatniego męskiego potomka Piastów, po którego śmierci, wśród trudnych warunków, poprowadziła jeszcze rządy cieszyńskie ostatnia z Piastów cieszyńskich, siostra jego, ewangelikom droga Elżbieta Lukrecja († 1653).

Anna matka Wacława II., na dworze cieszyńskim trzymała jeszcze kapłanów katolickich, tak samo kościoły cieszyńskie, parafialny i szpitalny, znajdowały się w rękach księży rzymskich, ale już za jej rządów, nowa nauka ewangelicka od stron północnych wstąpiła w granice księstwa, zajmując Cieszyn i okolicę.


Za Wacława II.

Wacław II. (1528-1579) już wyraźnie przystał do ewangelików, pociągając za sobą cały zgoła kraj. Cieszyn był już w r. 1545 przeważnie ewangelickim, kościół parafialny należał do ewangelików; tamtejszy ksiądz dziekan Jan miał żonę i dzieci. Wieś również poszła za nowym prądem, a wiejskie domy boże przechodziły w ręce współwyznawców Lutra. Wkrótce ewangelickich kościołów wiejskich naliczyć było można około 50. W 1549 roku n. p. gmina puńcowska była ewangelicka, a książę pozwolił jej powołać czcigodnego księdza jako proboszcza, który miał kazać w języku niemieckim, a co trzecią niedzielę w języku czeskim. Że w języku czeskim, temu nie dziwić się, wszak obok niemczyzny od Złotej Pragi czeszczyzna kraj zalewała. Do rozszerzenia ewangelii przyczyniała się przeważnie też ówczesna szlachta śląska, przyznając się do wyznania protestanckiego i przeznaczając domy boże na nową służbę bożą. Niejeden z księży katolickich również przeszedł na wiarę, którą parafia cała sobie obrała. Król, Ferdynand L, który tak gorliwie w habsburskich krajach odziedziczonych i w Czechach prześladował reformację, na Śląsk cieszyński może nie zwracał uwagi, może czasu nie miał, może nie chciał wtrącać się w rządy piastowskie.

Gdy wszystko lgnęło do reformaci, to i k l a s z t o r y, żyjące o chlebie zebranym, utrzymać się nie mogły. W Cieszynie stał klasztor dominikański. Wacław II. w roku 1545, a więc w tym samym, w którym objął rządy, ofiarował miastu browar dawniej Dominikanom należący, razem z placem obok klasztoru. Był także w Cieszynie klasztor bernardyński. Ale w tym samym roku "Wacław II. ofiarował szpitalowi miejskiemu plac, na którym stał klasztor i kościół klasztorny. Co się stało z klasztorem samym i kościołem, nie wiemy. Może być, że miasto ewangelickie zburzyło je; wszak w klasztorach nazbierało się zbyt dużo złego; jednakowoż nigdzie nic pewnego o zburzeniu i gwałtach doczytać się nie można. Zakonnicy najprawdopodobniej dobrowolnie opuścili cele klasztorne. Podobny los spotkał Benedyktynów w O r ł o w i e. Ich klasztorem zarządzano z Tyńca w Królestwie Polskim. W 1560 r. jednakże Wacław II. kazał nowo przysłanemu przeorowi Orłowę opuścić, kościół klasztorny oddano ewangelikom, włości klasztorne w Orłowie, Łazach, Porembie, Polskiej Lutyni, Rychwałdzie i część Dziećmorowic przeszły na własność księcia. Co z domem klasztornym się stało, znowu niewiadomo. W sto lat później pisarze katoliccy donoszą, że klasztor zburzono, że podczas napaści nań dwóch zakonników gwałtowną śmiercią zginęło; ale jedno i drugie jest rzeczą niepewna, dowodami nie stwierdzoną.

W gruncie rzeczy ewangelia drogą spokojną zdołała zjednać sobie serca ludu aż het w głębokie górskie doliny. Tylko w strony frydeckie ruch reformatorski nie dotarł. Może Frydek już nie był własnością Wacława II., może sprzedany już był w ręce katolickich panów von Logau, którzy ewangelii do posiadłości swej nie dopuścili; dość na tym, że Frydek w czasach największego rozkwitu kościoła ewangelickiego na Śląsku miał stale księży katolickich z nabożeństwem katolickim, wskutek czego aż do czasów naszych zdołał zachować charakter katolicki.

Natomiast inna cześć Śląska, która również przestała być własnością księcia cieszyńskiego, przystała do kościoła ewangelickiego i przy nim wiernie wytrwała. Wacław II. w r. 1560 oddał Bielsk, Frydek i Frysztat synowi Fryderykowi Kazimierzowi († 1571). Syn tak samo jak ojciec był oddany wyznaniu nowemu. Sam powoływał kaznodziejów ewangelickich, a rozwojowi ewangelii w niczym nie przeszkadzał. Ewangelia w Bielsku szybko się rozwijała.

W ogóle widzimy, że z wyjątkiem Frydku ewangelicki kościół w całym Śląsku Cieszyńskim znalazł chętne przyjęcie, przede wszystkim dzięki przychylności księcia Wacława II. Dobro poddanych leżało mu na sercu; starał się o ład w mieście i na wsi. W rozporządzeniu dla Cieszyna polecił, żeby ojcowie rodzin, ich żony, dzieci i służba prowadzili życie uczciwe i chrześcijańskie, żeby słuchali słowa Bożego i zachowywali święte obrządki, kto zaś daje zgorszenie albo skłania się do wyznań kacerskich (ma na myśli wyznanie helweckie), tego w mieście cierpieć nie należy. Kościoły i szkoły ma się obsadzić mężami uczonymi i czcigodnymi i należy zarządzać niemi we wszystkim według woli Bożej. W szpitalu niech panuje porządek. Rada niech opiekuje się wdowami i sierotami. Rada niech wykrywa i karze na ciele i życiu pijaków, którzy czas bezczynnie w szynkach spędzają, zwłaszcza tych rzemieślników, którzy przepijają, co mają, a żonę i dzieci pozostawiają o chłodzie i głodzie. Podczas nabożeństwa, rano, popołudniu i wieczorem w ratuszu należy nie wydawać wina ani w gospodach piwa. Pisarz cieszyński, który w ostatnich dniach stale pozostawał u boku księcia chorego, świadczył, że książę w zupełnym poddaniu się pod wolę Bożą oczekiwał godziny ostatniej i sławił go jako człowieka chrześcijańskiego, pobożnego i sprawiedliwego, trzeźwego i umiarkowanego, powściągliwego i karnego, który wobec ubogiego okazywał się zawsze łaskawym i dobrotliwym, wobec każdego łagodnym i pobłażliwym, wobec obcych i wobec własnych poddanych zachowywał się po przyjacielsku i po ojcowsku.


Katarzyna Sydonia.

Po śmierci Wacława II. Adama (1579) w zastępstwie małoletniego syna Adama Wacława rządziła matka jego Katarzyna Sydonia. Szczególnie dwie rzeczy z czasów jej panowania wymienić należy, wydanie przepisów czyli porządku kościelnego i szkolnego dla zborów ewangelickich i wybudowanie ewangelickiego kościółka św. Trójcy w Cieszynie.


Porządek kościelny.

Kraj był ewangelicki, obsiany zborami licznymi. Życie nowe powstało w mieście i na wsi, trzeba było uporządkować zarząd kościołów i szkół, naukę i nabożeństwo. Już Wacław II. wydawał rozporządzenia w tym celu. Treść jednego poznaliśmy. Ostatnie rozporządzenie ogłosił w przedostatnim roku życia (1578). Katarzyna Sydonia ten "porządek" ulepszyła i na nowo obwieściła. (20 kwietnia 1584.)

Niepodobna go przytaczać w całości, ale niech przynajmniej w wyjątkach świadczy o tym, jak urządzali się, zwłaszcza w nabożeństwach, jak wszystko zmieniło się w duchu ewangelickim, jak kościół ten zbudował się już na pewnych, bezpiecznych podstawach :

"Postanawiamy, zarządzamy i chcemy, żeby słudzy kościoła i szkoły młodzież i dorosłych, z pism biblijnych, prorockich i apostolskich nauczali, według Konfesji augsburskiej i pism Lutra i Katechizmu Lutra", tak postanawia rozporządzenie Sydonii. "Ponieważ zaś różne spory i zgorszenia płyną stąd, że słudzy kościoła i szkoły wdają się w sprawy cudze, których im nie polecono, przeto pod ostrą karą i niełaska naszą zakazujemy im mieszania się w rzeczy, do ich urzędu i powołania nie należące". Coś musiało być, co taki nakaz w owe czasy spowodowało. "W sprawach niejasnych proboszcze wiejscy niech się udają do dziekana w mieście po radę. Proboszczów powołuje rada i gmina a zatwierdza władza książęca. Do usznej spowiedzi prywatnej nie zmusza sic. nikogo, jednak ze względu na prostaczka i na potrzebę gruntownego pouczenia i napomnienia zezwala się na nią; tylko w porze świątecznej niech zborownicy już w piątki przed świętami przychodzą do spowiedzi, niech się w ten sposób przygotowują na obchodzenie święta, odstępując od grzechów a trzymając się Chrystusa; zaś w główne dni świąteczne niech kaznodzieje nie są obarczeni zbyt dużą pracą. Do stołu Pańskiego nie należy nikogo dopuścić, który się nie spowiadał i nie wziął nauczenia, - aby pereł nie rzucano przed świnie. Wieczerzę Pańską niech spożywa się pod dwiema postaciami, w prawdziwym, serdecznym uznaniu i wyznaniu grzechów i z serdeczną ufnością w drogą zasługę Jezusa Chrystusa. Przy święceniach świece, zioła, woda, sól i inne rzeczy dotąd używane powinny odpaść, ponieważ nie gruntują się w piśmie Bożym i są sprawami bezbożnymi, przez które nadużywa się imienia Bożego a uprawia czary i inne nieszczęścia. Przed ślubem należy ogłosić zapowiedzi. Śluby zaś niech odbywają się krótko po porze obiadowej; kto późnym wieczorem przychodzi, ten ślubu tego samego dnia nie dostanie. Nazajutrz rano powinien przybyć do kościoła niewiasta i narzeczony, a nie tylko niewiasta, ponieważ on i ona jednakowo potrzebują błogosławieństwa Bożego." - Oprócz naszych dzisiejszych świąt rozporządzenie wymienia jeszcze trzecie święto Bożego Narodzenia i Wielkanocy i cały szereg pomniejszych świąt, przeznaczonych dla uczczenia apostołów, które jednakowoż można było święcić tylko przed południem, oddając się popołudniu pracy. "Lud niech strzeże się, aby nie nadużywał dnia świątecznego do obżarstw i innych grzechów, płynących z bezczynności. Ponieważ dotąd jeszcze, zwłaszcza na wsi, uprawiano i uprawia się jeszcze wiele bezbożnych ceremonii, jako to ubóstwianie sakramentu, procesje z chorągwiami, bezbożne nadużywanie Tygodnia wielkiego przez robienie grobu i śpiewanie nad grobem, przeto zakazuje się tego wszystkiego, a natomiast poleca się, żeby Pasję Chrystusową według czterech ewangelistów czytano z kazalnicy i pilnie ludowi objaśniano, nie tylko w Wielkim tygodniu, ale przez cały czas postny, przynajmniej raz albo dwa razy na tydzień. Dwóch chłopców u ołtarza, dzwonienia i świec, oprócz dwóch na ołtarzu, przy spożywaniu komunii św. nie trzeba. Przy nabożeństwach ma się śpiewać pieśni łacińskie, niemieckie albo czeskie. Jeżeli trafi pogrzeb na niedzielę, przez wzgląd na nabożeństwo popołudniowe, należy go odłożyć do poniedziałku. Kaznodziejom poleca się, by jak największą uwagą zwrócili na szkoły, pastorowie cieszyńscy razem z burmistrzem i pisarzem miejskim mają szkoły zwiedzać i nadzór nad niemi zachować."

Tak urządzono się w Cieszyńskim. Jeszcze tu i tam przechowywały się zwyczaje katolickie, a przecież ma się wrażenie, jak gdyby wszystko było ewangelickie, rada miejska, wszystkie kościoły w mieście i na wsi i wszystkie szkoły.

W ważniejszych sprawach prawno-kościelnych odnoszono się po radę do ewangelickiego konsystorza w Brzegu, gdzie też ordynowano kandydatów teologii. Co prawda, uczoności zbyt wielkiej od kandydatów tych nie wymagano. Gdy książę frysztackobielski prosił księcia brzeskiego o ordynację Abrahama Zielińskiego, powołanego do Orłowy, to pisze, że Zieliński języka łacińskiego nie zna i jest jeszcze bardzo młody. Skoro jednak ojciec jego był kaznodzieją i seniorem, a on sam językiem swoim wcale dobrze włada, skoro ma dość dużą znajomość chrześcijańskiej religii a nadto pozwala spodziewać się, że w znajomości tej z dnia na dzień rość będzie, niechże więc książę zechce zarządzić, by kandydata w języku czeskim egzaminowano, i także ordynowano, jeżeli na stawione pytania da dostateczne odpowiedzi.

Drugim ważnym zdarzeniem z czasów rządów Katarzyny Sydonii, świadczącym o zupełnym zwycięstwie ewangelii na Śląsku, jest budowa nowego kościółka w Cieszynie, kościółka św. Trójcy, do dziś stojącego. Księżna w 1585 roku sama zakupiła część ogrodu obok murów miejskich i oddała obywatelstwu na grunt pod kościół i na miejsce cmentarne. Kościół wybudowało miasto, wówczas ewangelickie.


Adam Wacław.

Syn Katarzyny Sydonii, Adam Wacław, wyrósłszy tymczasem, objął rządy (roku 1595). Adam Wacław w gorliwości dla kościoła ewangelickiego posunął się aż za daleko. Gdy bowiem w 1598 r., po śmierci kilku proboszczów i nauczycieli, powoływał Tymoteusza Łowczany'ego na pastora do Cieszyna, pisał do niego, że chce, aby w kraju jego oprócz religii wyznania augsburskiego nie głoszono żadnej innej. Podobną małoduszność objawił także w przywilejach, które wzięły od niego miasta Jabłonków i Cieszyn (1596 i 1598). Jabłonkowianom przyrzekł w imieniu swoim i swych potomków, że w ich mieście nie będzie się cierpiało innej wiary obok ewangelickiej, i że przy tej wierze on i jego następcy bronić i strzec ich będą, W drugim liście zaś przyrzekł, że przy kościołach cieszyńskich teraz i po wszystkie czasy nie będzie się powoływało kaznodziei innych oprócz takich, którzy słowo Boże głosić będą według pisma świętego i według wyznania augsburskiego.

Zdawało się, jak gdyby w Cieszynie i okolicy wiara ewangelicka utwierdzoną i zabezpieczoną była na wieki.


Bielsk.

W Bielsku również ewangelicy używali wszelkiej swobody. Wiadomo nam, że Bielsk z Frydkiem i Frysztatem w 1560 r. stał się własnością Fryderyka Kazimierza, syna Wacława II. Po jego śmierci (1571 r.) Bielsk przeszedł w posiadanie Karola z Promnicy, którego krewni byli właścicielami ewangelickiej już Pszczyny. Następnie (1582 r.) zakupił Bielsk hrabia Adam Schaffgotsch, za którego czasów religia ewangelicka w Bielsku najzupełniej się zakrzewiła. W 1587 r., a więc trzy lata po wydaniu porządku kościelnego przez Sydonię Katarzynę, Adam Schaffgotsch dał obywatelom Bielska przywilej, że w Bielsku i we wszystkich wsiach przynależnych ma być głoszone słowo Boże według pisma św., że sakramenty Chrztu i Wieczerzy św. mają być sprawowane według ustanowienia Pańskiego, że wszystkie obrządki kościelne należy wypełniać podług wyznania augsburskiego, że katechizm Lutra ma służyć za podstawę do nauczania młodzieży. Posiadłszy już istniejące w mieście kościoły, kościół parafialny i kaplicę Wawrzyńca na Górnem przedmieściu, w 1604 r. zebrali się Bielszczanie do wybudowania jeszcze jednej nowej świątyni imienia św. Trójcy, którą poświęcono 24. czerwca 1608 r. Święcenia dokonał pastor prymariusz bielski, Łukasz Wenzelius, w towarzystwie księży Wawrzyna Lorenza, diakona w Bielsku, Cytoriusza Frohlicha, dziekana w Pszczynie, Leopolda Molendy, proboszcza w Łękach pod Pszczyną, Jana Nesyciusa, proboszcza z Jasienicy, Wacława Weissa, pastora w Międzyrzeczu, Andrzeja Cendnera, rektora szkoły, Krzysztofa Keńsky'ego, kantora, i Tobiasza Nesyciusza, nauczyciela z Bielska. Dwa razy, po niemiecku i po łacinie, śpiewano pieśń: Cię Boże chwalimy.

Tymi słowami i my zakończyć możemy ustęp nasz pierwszy. Ewangelia na Śląsku Cieszyńskim stanęła u szczytu rozwoju. Oprócz Frydku zawładnęła miastem i wsią. Nikt nie przeszkadzał jej. Lecz w tej porze właśnie, gdy najwyżej stanęła, gromy gotowały się w nią uderzyć.



Na początek bieżącej strony Literatura Chrześcijańska - strona główna