Przed Reformacją

Jednym z najciemniejszych okresów w historii chrześcijaństwa był czas dominacji papiestwa w Europie. Grzechom i zbrodniom nie było końca. Przebywający we Francji, Petrarka przedstawił w swoim liście krótkie podsumowanie ówczesnego stanu "stolicy apostolskiej", przeniesionej wówczas do Awinionu.

Niedługo potem, tak oto opisał papiestwo słynny N.B. Machiavelli (1469-1527):

Głównym znakiem bliskiego upadku chrześcijaństwa jest ta okoliczność, że ludy najbliżej stolicy chrześcijaństwa żyjące, najbardziej cnót chrześcijańskich są pozbawione. Gorszące przykłady Kurii rzymskiej stały się powodem, że lud włoski wyzuł się wszelkich pobożniejszych zasad i wszelkie prawie postradał uczucia religijne. Kościół i duchowieństwo najwięcej zawiniło, że my, Włosi, staliśmy się niedowiarkami i rozpustnikami.
Cytat za J. H. Merle d`Aubigne Historia Reformacji XVI w, tom 1, s. 146.
Jak pisze amerykański historyk, Will Durant w swoim monumentalnym dziele The Story of Civilization (Simon and Shuster, 1950), t. 5, s. 576.
W roku 1490 w Rzymie, który wtedy liczył około 90.000 mieszkańców, zarejestrowanych było 6800 prostytutek, nie licząc nierządnic "pracujących" w ukryciu. W wyniku spisu w Wenecji przeprowadzonego w roku 1509, naliczono 11.654 prostytutki. Miasto to liczyło wtedy 300.000 mieszkańców. Pewien przedsiębiorczy drukarz opublikował "Katalog wszystkich największych i najbardziej szanowanych kurtyzan Wenecji, z ich nazwiskami, adresami i stawkami".
Cytat za David Hunt, Woman Rides the Beast, s. 168
Za przykładem przełożonych szli szeregowi księża, co dawało niejednej myślącej osobie podstawy do zrewidowania poglądów o niebiańskim pochodzeniu rzymskiego kościoła. Jak pisze profesor Tazbir w książce Świt i zmierzch polskiej reformacji (s. 75, 76)
Żyjący w XVI w. Pisarz katolicki Stanisław Orzechowski, a więc człowiek, którego nie można pomawiać o chęć oczerniania duchowieństwa, w książce zatytułowanej Dyalog, albo rozmowa około exekucyi Polskiej Korony przedstawia w bardzo ujemnym świetle moralność wiejskiego kleru. W dziele Orzechowskiego, ujętym w formę rozmowy pomiędzy katolikiem a zwolennikiem ruchu reformacyjnego, wyznawca nowej religii stwierdza:
"Pod Bożą przysięgą i mnieć żadna rzecz była ewanielikiem nie uczyniła [i mnie nic nie uczyniło ewangelikiem] , jeno haniebny, a sprośny żywot księży. Miałem plebana we wsi swej, nieuka wielkiego: nie powiadał mi nic na kazaniu jedno legendę [żywoty świętych]; katechizmu żadnego ani ja, ani żona, ani dzieci, ani kmiotkowie moi od niego nie słyszeli. Po mszy ciął pod wiechą z chłopy kozerę [w karczmie grał w karty], za łby z chłopy około kufla, a koło małpy swej [tu: gospodyni] pod wieczór chadzał, przez pół nocy pijał, nazajutrz potem zasię mszą rano miewał; w plebanii bękarciąt pełno, gon [goniony] często bywał od zon cudzych, chłopi jako psa wściekłego po wsi gonili. Ciężko mi barzo było i wkładałem to [skarżyłem się] na [do] biskupa nieboszczyka Dziaduskiego*, śmiał się z tego biskup mówiąc: też ci i on człowiek, jako i inny - dałem pokój. Potem trafiło się, przyszła na mszę jego kucharka i tudzież podle [obok] żony i podle dzieweczki mojej w jednej ławce poklękła. Tej hańby ścierpiećem nie mógł; porwałem się z ławki, kazałem panią [kucharkę] z kościoła wziąć i kazałem ją kijem bić. Ksiądz wołał gwałtu na mię; jam kościół zamknął, łotram z małpą z plebanii i ze wsi wygnał, plebana ze wszystkim papiestwem diabłu dał i od ewanielików ministram [duchownego] sobie wziął"
* Biskup przemyski Jan Dziaduski znany był z pobłażliwości dla źle prowadzącego się kleru. Dziaduski zmarł w 1559 r., Dyalog wyszedł po raz pierwszy w 1563 r., dlatego Orzechowski pisze o biskupie jako o nieboszczyku.

Reformacja

Dzięki łasce Bożej na utrapioną ziemię padły jednak ponownie promienie Boskiego światła w czasach Reformacji.

Opis tej przemiany tak oto podaje znakomity angielski XIX-wieczny teolog brytyjski James Buchanan, w swojej książce "Justification" (Usprawiedliwienie):

"Ożywienie ewangelicznej doktryny o usprawiedliwieniu było głównym czynnikiem europejskiej reformacji religijnej w XVI w. Aby mieć odpowiednie pojęcie o konieczności, prawdziwej naturze oraz praktycznych skutkach tego wielkiego przebudzenia, należy koniecznie wziąć pod uwagę skażone praktyki w Kościele rzymskim, które były bezpośrednią przyczyną badań oraz dyskusji na temat przebaczenia grzesznikowi i przyjęcia go przez Boga, a także naukę głoszoną przez reformatorów, jako przeciwieństwo tego, na czym opierały się owe praktyki.

Bezpośrednią przyczyną prowadzącą w owym czasie do badania i dyskusji tematu przebaczenia grzesznikowi i przyjęcia go przez Boga były powszechne nadużycia praktyczne w Kościele rzymskim. Scholastyczna teoria zasług sięgnęła zenitu w głoszeniu odpustów. Publiczna sprzedaż papieskiego przebaczenia zapoczątkowało głęboką dyskusję na temat usprawiedliwienia grzesznika przed Bogiem; było to niczym iskra, od której zajęły się wszystkie materiały zapalne gromadzone od wieków, i która doprowadziła do wybuchu, który poruszył Kościół aż do fundamentów, powodując rozdarcie.

Na pierwszy rzut oka mogło się wydawać, że owa sprzedaż była raczej jednym z wielu nadużyć, bądź niewłaściwego stosowania, jakie miały miejsce w okresie ciemnoty i przesądów, niż nauką heretycką, która groziła przekręceniem Bożej metody usprawiedliwienia. Dlatego też czasami mówiono, że na początku nie było poważnych różnic pomiędzy obiema stronami w kwestiach doktrynalnych, lecz że reformatorzy podnieśli głos wyłącznie przeciwko tej praktyce, która musiała być policzkiem szczególnie dla umysłów oświeconych i szczodrych ze względu na jej nikczemny i kupiecki charakter, i prawie że skłoniła ich, by powiedzieli wzburzeni duchownym tak, jak to powiedział apostoł Szymonowi Magowi: "Niech przepadną twoje pieniądze wraz z tobą, gdyż sądziłeś, iż dar Boży można nabyć za pieniądze".

Lecz było to coś więcej, niż tylko praktyczne nadużycie - było to widzialne ucieleśnienie całego systemu fałszywych nauk, który przekręcał bądź podkopywał całą duchową podstawę wiary i nadziei w Bogu. Luter, tak jak każdy inny szlachetny i niesamolubny umysł, musiał odwracać się z obrzydzeniem od takiego bezbożnego postępowania jako czegoś, co zarówno uwłacza czci Bogu jak i hańbi Kościół. Nie poprzestając jednak na zdemaskowaniu skażonych praktyk, jak to uczynili niektórzy z jego poprzedników, był na tyle mądry by zrozumieć, iż miały one korzenie w fałszywej nauce, i że musi on uderzyć w korzeń by naprawdę naprawić Kościół. Będąc w umyśle dogłębnie wyćwiczonym w temacie grzechu i zbawienia, odczuwał ciężar winy w swym sumieniu i był przygnieciony rozpaczliwym szukaniem miłosierdzia. Miał również pieczę nad wieloma penitentami, którzy przychodzili do niego jako do swego pasterza i w konfesjonale zwierzali mu się ze swych lęków i smutków. Kiedy zaś ogłoszono papieskie odpusty i oferowano je na sprzedaż wśród jego własnej trzody, kiedy pokazywano mu je i powoływano się na nie jako powód odrzucenia pokuty jaką zalecał; kiedy zauważył on skutki ich działania w postaci neutralizacji poczucia grzechu i wpływu niczym opium na sumienie grzesznika, poruszyła się w nim jego dusza, gdyż czuł, że to nie człowiek a Bóg odpuszcza, czego i on sam potrzebował, i że każdy z jego penitentów potrzebował Bożego odpuszczenia, a nie odpustu człowieka. W ten sposób poprowadzony został do porównania Bulli o odpustach z ewangelią Chrystusa i zrozumiał intuicyjnie, że Boże odpuszczenie i odpust człowieka opierają się na dwóch naukach o usprawiedliwieniu, które nie tylko różnią się od siebie, ale i są sobie całkowicie przeciwstawne. Pierwsza z nich jest objawiona przez Boga, druga zaś wymyślona przez Kościół, pierwsza jest nauką o łasce, druga zaś nauką o zasługach, pierwsza opiera się na kompletnym dziele Chrystusa, druga zaś na niedoskonałych uczynkach grzesznych ludzi. Widząc ten uderzający kontrast między obiema naukami i wiedząc, że obie nie mogą być równocześnie prawdziwe, chyba że światłość może mieć społeczność z ciemnością, odrzucił naukę ludzką i z całej siły uchwycił się nauki Bożej."

Luter

Przyjrzyjmy się więc, choć krótko człowiekowi, którego Bóg w swojej opatrzności wyznaczył do ponownego zapalenia w Europie światła Ewangelii - doktorowi Marcinowi Lutrowi. Czytając Biblię nie mógł się młody augustianin zgodzić z naukami rzymskiego kościoła, a w szczególności z koncepcją wyjednywania sobie zbawienia przez dobre uczynki. Zaczął mieć bardzo pesymistyczne zdanie na temat wartości natury ludzkiej i zdolności człowieka do zasłużenia sobie na łaskę Bożą. W ten sposób przyciągnął go Duch Święty do Tego, który z łaski usprawiedliwia grzeszników. O Lutrze można więcej przeczytać w książce Historia Reformacyi XVI wieku, na podstawie której opracowano krótki artykuł pokazujący naukę Lutra i jego przeciwników, a także opisano słynną rozprawę w Lipsku.
Z tej samej książki pochodzą cytaty ilustrujące opinie współczesnych o wystąpieniu Lutra, a wreszcie jego autorstwa Pismo do chrześcijańskiej szlachty narodu niemieckiego.

Upomnień Lutra, słuchać nie chciano, jego zwolenników wyklęto i prześladowano. Jednak dzięki łasce Bożej rozpalił on płomień, który miał już nigdy nie zgasnąć. Pomimo kontrreformacji, pomimo przemocy, Rzymowi nie udało się już zgasić światła Prawdy. Dzisiejsza wolność religijna i polityczna w Europie jest dziedzictwem Reformacji.

Reformacja w Polsce

Wpływ tego wielkiego ożywienia pobożności i zwrócenia się ku podstawom nauki Chrystusa dał odczuć się i w Polsce. To właśnie między innymi ideom Reformacji zawdzięczamy wspaniały rozwój polskiej literatury narodowej w wieku XVI. Świeciły wtedy na polskim niebie takie gwiazdy jak Andrzej Frycz Modrzewski, którego dzieło "O naprawie Rzeczypospolitej" wpisało się na stałe do kanonów europejskiej literatury politycznej. Do kuriozów polskiej myśli politycznej i religijnej zaliczyć należy, że działa takich autorów jak Modrzewski, czy Jan Łaski bardziej znane i cenione w innych krajach bywały niż w Ojczyźnie naszej.

Złoty wiek nie trwał niestety długo, Rzym zebrał siły do walki i uderzył tam gdzie największych mógł spodziewać się zwyciestw - w młode, nieukształtowane jeszcze umysły. Celem szkół jezuickich było wychowywanie gorliwych obrońców rzymskiej wiary, co się udało niestety ze strasznym dla Ojczyzny skutkiem, jak czytamy choćby w opisujących te czasy fragmentach Historii literatury niepodległej Polski profesora Chrzanowskiego. Polacy zyskali co prawda umiejętność mędrkowania i wyrażania uczonych opinii, ale stracili ten najwazniejszy dla utrzymania narodu zmysł, który wspólne dobro nad prywatę przedkłada. Typowym przykładem próżnych erudycyjnych popisów jest dzieło Stanisława Herakliusza Lubomirskiego "O ułudzie rad".

Tak więc Polska w okresie potrydenckim poddała się niestety Rzymowi. Wypędzono Braci Polskich, protestantom zabroniono sprawowania wyższych urzędów państwowych. Nastąpiła zapaść kulturalna i obyczajowa państwa, któremu prawie przestało świecić światło Ewangelii. W bardzo ciemnych barwach maluje historię tego okresu wspomniany już Ignacy Chrzanowski. W późniejszym okresie co bardziej świadome umysły, jak ksiądz Staszic wyłamywały się spod religijnej tyranii, ale możliwość ogólnonarodowej Reformacji została na zawsze stracona.

I wielka szkoda, bo przecież był taki okres w dziejach Polski, gdy prawda Pisma Świetego, a nie prywata i zabobon rządziły sercami i umysłami wielu Polaków.

Na początek bieżącej strony Literatura Chrześcijańska - strona główna